- Panienko Arashi, czas wstawać - otworzyłam leniwie oczy.
Służka stała nade mną czule się uśmiechając. Spojrzałam na budzik. Była dopiero
szósta rano, a nie idę dziś do szkoły z powodu zwolnienia.
- Ale jest tak wcześnie - wymamrotałam zakrywając głowę
kołdrą i obracając się na drugi bok. Nie miałam najmniejszej ochoty wstawać
dziś z łóżka. A w szczególności tak wcześnie.
- Pan Sasaki już na panienkę czeka. Macie gdzieś razem
pojechać - odkryłam się i potrząsnęłam głową. Przetarłam zaspane oczy i
wygramoliłam się z pościeli. Udałam się prosto do łazienki gdzie czekał już na
mnie czysty ręcznik. Wzięłam szybki i staranny prysznic, ubrałam się i
odpowiednio uczesałam. Po tych wszystkich porannych czynnościach założyłam
stabilizator na kolano i opuściłam swój pokój udając się do holu. Schody były
niesamowitą męczarnią dla mnie i mojego biednego kolana. Na dole schodów czekał
już mój tata ubrany jak zawsze w garnitur. Gdy znalazłam się na dole zamiast
przywitania się uraczył mnie tylko:
- Długo kazałaś na siebie czekać - jak zawsze zimny i
obojętny ton, a wszystko to dopełnia sztywna i nienaganna sylwetka. I pomyśleć,
że jesteśmy rodziną.
- Wybacz nie zostałam wcześniej poinformowana - takie
formułki wypowiadałam tyle razy, że weszły mi w nawyk. Po każdych wakacjach,
jakie tu spędzałam, długo nie mogłam się przełamać żeby mówić luźnym językiem,
a nie takim sztywnym i bardzo oficjalnym. - Tak właściwie to, dlaczego miałam
się tutaj zjawić tak wcześnie?
- Nie zdawaj zbędnych pytań, a teraz chodź samochód już
czeka. - Czyli wstałam po to żeby dowiedzieć się, że mam nie zadawać zbędnych
pytań? Mogłam się tego po nim spodziewać. Mimo braku chęci ruszyłam za nim idąc
wolno, lekko utykając na kolano. W samochodzie panowała oczywiście zupełna
cisza. Nie może być inaczej. Nienaganne maniery muszą towarzyszyć mi na każdym
kroku. Nie garb się, idź prosto, głowa do góry, przed siebie, klatka piersiowa
do przodu, łopatki do tyłu itd. W końcu idealna postawa ciała to połowa sukcesy
zwłaszcza u młodej damy, bla, bla, bla. Może jeszcze kij mi do pleców
przyczepią. Wtedy będę prosta jak decha.
- Wyprostuj się! - lekko uniesiony głos ojca skarcił mnie za
niepoprane siedzenie. Przyznaję, zgarbiłam się w jego towarzystwie, a to nie
dopuszczalne, tak wiem o tym. Zrobiłam
to automatycznie, po czym wróciłam do wpatrywania się w okno. Mijaliśmy masę
samochodów, budynków i ludzi. Zatrzymaliśmy się pod pięknym, ogromnym
apartamentowcem.
- Co tutaj robimy?
- Dostaniesz szybki kurs dobrych manier.
- Myślisz, że nie umiem się odpowiednio zachować - rzuciłam
z wyrzutem, chwilę później uświadamiając sobie jak bardzo pochopnie postąpiłam.
Złapał mnie mocno za dłoń i ściskając, pociągnął w kierunku wejścia do budynku.
- Tato, puść to boli... - obrzucił mnie jedynie lekceważącym
spojrzeniem, po czym pociągnął do budynku. Weszliśmy do niego i oczywiście
zostaliśmy należycie przywitani. Znajduję się w jakimś pomieszczeniu i czekam
na kogoś. Tak szkoda, że nie wiem, na kogo. Do pokoju wchodzi starsza kobieta.
Zauważa mnie i uśmiecha się. Dalej stoję w miejscu. Wyciągnęła notatnik i
zaczęła coś notować. Poprawiła okulary i zaczęła swoje wywody:
- Postawę masz odpowiednią, wypadałoby ją tylko trochę
dopracować, wygląd jest całkowicie do zmiany. Młoda damo nie pomyślałaś o
bardziej dziewczęcych ubraniach? - przecież ubrałam krótkie spodenki i ładną
bluzkę... Ugh nie będę się stroić dla jakiejś starej baby. - Przejdźmy do
konkretów, nie mam całego dnia - cóż za wychowanie! - Przejdź się po pokoju – zrobiłam,
co kazała. Dosłownie zrobiłam trzy kroki i kazała mi się zatrzymać - Nie, nie
moje oczy cierpią. Załóż - podał mi czarne szpilki. Pytanie jak ja mam w tym
chodzić z moim kolanem?!
- Nie mogę ich założyć.
- Nie odzywaj się bez pozwolenia i zakładaj te buty - zrobiłam,
co kazała. Przeszłam się po pokoju kolejny raz. Nie ma to, jak nauka
odpowiedniego chodzenia w szpilkach pod okiem sześćdziesięcioletniej
staruszki!.
- Stawaj małe i równe kroki. - Ruszyłam przed siebie zgodnie
z instrukcją - Zlituj się nade mną i nie uginaj kolan dziecko. Chodziłaś ty
kiedyś w szpilkach?
- To mój pierwszy raz - zaraz odpadną mi stopy. Wyższych nie
miałaś, staruszko?
- O to chodziło. Idzie ci o wiele lepiej-miło słyszeć, bo
zaraz odpadną mi stopy. Szpilki może i ładnie się prezentują, ale zdecydowanie
są niewygodne.
- Możesz je zdjąć. Polecam ci kupić odrobinkę wyższe,
sprawią, że będziesz prezentować się fenomenalnie. - zdjęłam je i założyłam
moje ukochane trampki. Pierwszy raz tak się cieszę na ich widok. Kochane,
wygodne, płaskie trampeczki.
- Przejdźmy dalej. Podstawowe wskazówki. Nie odzywaj się niepytana,
nie używaj tego waszego młodzieżowego slangu i przede wszystkim nie podnoś
głosu, młoda damo. Przejdźmy dalej. Zasady zachowania przy stole. Przede
wszystkim nie mlaskaj i nie mów z pełną buzią. Po drugie, przy stole siedź
prosto, nie wolno krzyżować ci nóg! Nie wierć się, nie kręć i nie trzymaj rąk
pod stołem. - hmm tyle to nawet ja wiem. Chciała kontynuować swoją wypowiedź,
ale niegrzecznie jej przerwałam.
- Mam nie siorbać, nie żuć gumy, używać telefonu i odzywać
się nieproszona. To wszystko wiem i nie musi się pani o to martwić.
- Co mówiłam na temat przerywania mi?
- Przepraszam -poględziła jeszcze dobre dwie godziny. Tak,
nauka manier zajęła mi dwie godziny. Szkoda, że nowością było chodzenie na
szpilkach. Gdy skończyły się męczarnie postanowiłam zadzwonić do ojca. W końcu
musi mnie stąd jakoś odebrać. Wybrałam numer, ale niestety telefon był
wyłączony. Zrezygnowana postanowiłam sama wrócić do domu. Nie mam najmniejszej
ochoty czekać tutaj aż łaskawie oddzwoni. Opuściłam budynek i udałam się na
najbliższy przystanek. Po dziesięciu minutach byłam już w autobusie, a po
dwudziestu w domu. Weszłam do rezydencji i oczywiście zwróciłam na siebie
niechcianą uwagę "macochy".
- Już wróciłaś? To dobrze mam cię zabrać na zakupy. Musisz
kupić sobie coś ładnego na dzisiejszy wieczór - że co kurde? Nogi mi opadają na
samą myśl o kolejnym chodzeniu, ale posłusznie wsiadłam do drogiego, sportowego
samochodu i ruszyłyśmy do miasta. W międzyczasie zadzwoniła mama, którą
brawurowo zbyłam tym, że siedzę w szkole i za chwilę zaczyna się lekcja. Nie
chcę jej martwić, a wiem, że jakby usłyszała o tym, że jestem u taty, zjawiłaby
się niemal natychmiast w kraju. Nie chcę sprawiać jej problemów. Przez cała
drogę nawet nie odezwałam się do kobiety. Chodź ta próbowała nawiązać ze mną
rozmowę. Niestety wszelkie podjęte próby prowadziły do niczego. Zatrzymałyśmy
się pod ekskluzywnym sklepem z sukienkami. Wysiadłam z auta i nie czekając na
nią weszłam do budynku. Przechadzałam się po alejkach w poszukiwaniu chodź
jednej sukienki, która mi się spodoba. Te, które kobiety, co jakiś czas mi
pokazywały, nie wywołały żadnej reakcji. W końcu zmusiłam się do przymierzenia
jednej. Na mnie wyglądała o wiele lepiej niż na wieszaku, więc postanowiłam ją
wziąć. Kobieta oczywiście miała zastrzeżenia, które ja szybko rozwiałam tym, że
znalazłam się przy kasie. Bez zbędnego gadania zapłaciła za nią kartą ojca i
wyszłyśmy ze sklepu. Teraz czas na buty.
- Zamierzasz kupić szpilki czy baletki? - zapytała wsiadając
do samochodu. To jest dobre pytanie.
- Biorąc pod uwagę moje kolano wolałabym baletki, ale
szpilki chyba będą bardziej odpowiednie.
- Też tak uważam, no to kupujemy szpilki. - Zatrzymałyśmy
się pod kolejnym sklepem, tym razem z obuwiem. Wysiadłam pierwsza i znów
rozglądałam się po wystawie. W sumie dwie pary przykuły moją uwagę.
- Te ci się podobają? Masz dobry gust. Jaki potrzebujesz
rozmiar?
- Myślę, że 36 lub 37 - popatrzyła na mnie chwilę zdziwiona
i podała rozmiar trzydzieści sześć. Przymierzyłam je i były dobre.
- Przejdź się - zrobiłam jak mówiła. Może trochę niezgrabnie,
ale jakoś udało mi się w nich nie przewrócić.
- Musisz jeszcze sporo poćwiczyć, ale bierzemy je, są urocze.
- Zapłaciłyśmy za parę, która najbardziej mi się spodobała. W końcu mogłam
wrócić do domu. Pierwsze, co zrobiłam, to położyłam się na łóżko i podziwiałam
powstałą opuchliznę na kolanie. Pytanie jak założę sukienkę z takim kolanem? To
będzie wyglądało tragicznie. Poza tym ono dalej jest lekko sine i nie wiem, co
z tym zrobić. I tak nie mam wyjścia i muszę ubrać sukienkę i do tego szpilki.
- Arashi-chan zejdź na obiad - kurde dopiero, co się
położyłam.
- Już idę - zeszłam po schodach i weszłam do jadalni
zajmując odpowiednie miejsce. - Tata nie zje z nami?
- Nie, jest jeszcze w firmie. Cieszę się, że przynajmniej ty
ze mną zjesz. Nie lubię jadać sama, a Hayato praktycznie nie jada w domu.
- Też nie lubię jadać sama. Mojej mamy nie ma w kraju, więc
jem na mieście. Zawsze lepiej zjeść w przetłoczonym barze niż pustym domu - uśmiecham
się lekko. Odpowiedziała mi tylko uśmiechem. Właśnie podali posiłek, więc
wzięłam się za jedzenie. Jak zawsze było pyszne.
- Do którego liceum chodzisz?
- Rakuzan.
- Gratuluję, najlepsza z możliwych szkół. Ja chodziłam do
Yosen też bardzo dobra szkoła, ale już nie tak prestiżowa jak Rakuzan.
- Wybrałam Rakuzan z nadzieją, że nikt z mojego gimnazjum
tam nie pójdzie. Niestety miliłam się i trafiłam na najmniej chcianą osobę.
- Dlaczego nie chciałaś iść ze znajomymi do szkoły? Z nimi
zawsze jest weselej - uśmiechała się tak promiennie. Chyba zacznę ją lubić.
Trochę ciężko iść z nimi wszystkimi do jednej szkoły skoro każdy wybrał inną.
Tak to jest, gdy przyjaźnisz się z cudowną generacją.
- Każdy wybrał inną, więc i ja tak postanowiłam - co za
kłamstwo, ale cóż lepsze to, niż nic. Po zjedzonym obiedzie wróciłam do pokoju
i położyłam się na łóżku. Jestem zmęczona i to bardzo. Nastawiłam budzik na
odpowiednią godzinę i postanowiłam jeszcze chwilę pospać.
- Arashi-chan pomóc
ci się umalować? Arashi wstawaj – potrząśnięto mną. Otwieram leniwie oczy i
uświadamiam sobie, że zaspałam. Brawo!
- Co? Która godzina?
- Późno, za trzydzieści minut wychodzimy - nie zdążę. No
kurde, nie ma szans. Wybiegłam z łóżka jak poparzona. Wzięłam szybki prysznic i
zaczęłam suszyć włosy.
- Pomóc ci w czymś?
- Dobierz dodatki, byłabym wdzięczna - opuściła
pomieszczenia, a ja dalej gorączkowo suszyłam włosy. Jak na złość dziś nie chcą
się układać. W końcu doszłam do wniosku, że zostało mi dziesięć minut, a jestem
jeszcze nieubrana. Wyskoczyłam z łazienki i założyłam sukienkę, rajstopy i
buty. Miałam jeszcze poćwiczyć chodzenie, ale nie mam już czasu. Cholerka,
jeszcze makijaż. Chyba jestem zmuszona zrezygnować. Kobieta podała mi
bransoletkę i łańcuszek. Założyłam wszystko i porwałam torebkę leżącą na łóżku.
Wrzuciłam do niej telefon i inne rzeczy mniejsza z tym, co tam mam. W końcu
zeszłyśmy do holu, gdzie czekał już mój ojciec.
- Spóźniłyście się - kurde tylko trzy minuty, co za......Nie
wypada obrażać rodziców. Już miałam coś powiedzieć jednak ubiegła mnie macocha.
- Przepraszamy, a teraz chodźcie niemiło jest się spóźnić - opuściliśmy
naszą rezydencje by chwilę później znaleźć się w tej większej. Poczułam
nieprzyjemny ścisk w żołądku, kiedy zabrzmiał dzwonek do drzwi, które chwilę
później otworzyła jedna ze służek. Skinęła lekko i gestem ręki zaprosiła nas do
środka. Znaleźliśmy się w ogromnym holu z posadzką z marmuru, pięknymi obrazami
na ścianach i uroczymi kwiatami. Sufit zrobił śliczny żyrandol. Wszystko robiło
jeszcze większe wrażenie niż rezydencja mojego ojca. Już teraz nie dziwi mnie
fakt, że Akashi ma jego przychylność. Z takim majątkiem zyskałby chyba każdą.
- Pan Akashi czeka już na państwa w jadalni. Proszę za mną –
powiedziała, prowadząc nas do wspomnianego pomieszczenia. Przeraża mnie przepych,
jaki tutaj panuje. Ciemne i zimne barwy na pewno nie stwarzają rodzinnej
atmosfery. Nie wiem, dlaczego, ale bardzo się stresuję. Nie powinnam, to tylko
głupia, sztywniacka kolacja. Weszliśmy do dużego pomieszczenia. Na środku stał
duży stół nakryty piękną zastawą. Naprzeciwko nas siedział mężczyzna o
brązowych włosach. Oderwał się od czytania gazety i spojrzał na nas. Jego wzrok
zatrzymał się na mojej osobie. Chwilę mi się przyglądał tym swoim specyficznym
i nieprzyjemnym spojrzeniem. Wstał i podszedł do mojego ojca, po czym się z nim
przywitał. To samo zrobił z moją "macochą". W końcu przyszła kolej i
na mnie. Tata spojrzał na mnie kątem oka upominając mnie. No tak jeszcze się
nie przedstawiłam.
- Arashi Sasaki, miło mi pana poznać - ukłoniłam się lekko i
uśmiechnęłam od niechcenia. Właśnie stoi przede mną wersja Sei-chana tylko, że
starsza i lepiej zbudowana. Ten sam obojętny wzrok, znudzony wyraz twarzy i
nieprzyjemna, władcza aura wokół jego osoby. Chyba jestem tutaj jedyną
pozytywną postacią.
- Siadajcie proszę - zachęcił gestem dłoni do zajęcia
miejsca przy stole. Usiadałam obok kobiety ojca zważając na to, że to lepsze
niż obok ojca. Sam zajął poprzednie miejsce i zaczął intensywnie rozmawiać z
moim tatą. Ja natomiast błądziłam wzrokiem po pomieszczeniu. Było pełne ramek
ze zdjęciami. Niestety nie mogłam ich dostrzec z takiej odległości, mimo iż
bardzo chciałam na nie zerknąć.
- Panie Akashi, panicz Seijuro za chwilę się zjawi, coś go
zatrzymało.
- Dobrze, możesz odejść. - Co za władczy ton. Służka
skłoniła się lekko i opuściła pomieszczenie. Akashi się spóźnia, a mówią, że to
ja jestem niewychowana. Dobra pomijając fakt, że jestem pyskata, nieuprzejma i
notorycznie się spóźniam. Ale po panu idealnym wyobrażałam sobie wzorowej punktualności,
co do sekundy. A jednak się pomyliłam.
- Arashi, tak? - zwrócił się do mnie, wyrywając mnie z zamyślenia.
Przytaknęłam, a on kontynuował. -Twój ojciec bardzo cię chwalił - hmm poważnie?
No to mnie zaskoczył - Cieszę się, że mogłem w końcu poznać... - przerwało mu
otwarcie się drzwi do jadalnie, w których stał nie kto inny jak pan spóźnialski
czy czerwona gnida. Ubrany był w koszulę i ciemne dżinsy. Czy ona nawet we
własnej rezydencji chodzi tak sztywniacko ubrany?
- Przepraszam za spóźnienie - podszedł do mojego ojca i
uścisnął jego dłoń. Później przywitał się z macochą i przyszła kolej na mnie.
Popatrzył na mnie, zmienił wyraz twarzy na bardziej obojętny i jak gdyby nigdy
nic usiadł przy stole. Fajnie, co to miało być? Czy ja mam na twarzy wpisane:
olać ją!
- Seijuro nie przywitasz młodej damy? - zapytał jego ojciec,
przybierając minę nieznoszącą sprzeciwu. Oni są jak dwie krople wody. Prawie,
wyjątkiem są włosy.
- Zrobiłem to dziś rano - odparł obojętnie, poprawiając się
na krześle.
- Hmm? - jego ojciec chyba był zaintrygowany odpowiedzią
syna.
- Znamy się ze szkoły. Skoro witałem się z nią dziś rano nie
widzę sensu robić to kolejny raz. - Wzrok mojego ojca skupił się na mojej
sylwetce. Uśmiechnęłam się kpiąco i wbiłam wzrok w wzorki zastawy. Wszystko
wydawało mi się bardziej interesujące od rozmowy trzech panów na tematy nudne.
Oczywiście głównym tematem był pan perfekcyjny panicz Seijuro i jego
osiągnięcia.
- Jestem pod wrażeniem twoich osiągnięć w tak młodym wieku.
Pozazdrościć syna, chciałbym, aby moja córka mogła pochwalić się czymś więcej
niż tylko nauką. - No tak, pomijając mój wolny czas spędzony na przesiadywaniu
w klubie koszykówki, pomaganie słabszym uczniom w nauce i oczywiście
prowadzeniu domu. Faktycznie nie robię nic kreatywniejszego. Puściłam tą uwagę
mimo uszu i w tym samym momencie do pomieszczenia zaczęto przynosić jedzenie.
Czułam na sobie wzrok towarzystwa, ale nic sobie z tego nie robiłam i dalej
wpatrywałam się uporczywi w wzorki.
- Hime, jesteś dziś wyjątkowo małomówna. Wszystko w
porządku? - Cóż za udawana troska. Podniosłam wzrok, który automatycznie
wylądował na Akashi, który siedział naprzeciwko mnie. Słysząc wypowiedź ojca
prychnął pod nosem. Nikt oprócz mnie nie zwrócił na to uwagi. Postanowiłam nie
dać się wyprowadzić tej gnidzie z równowagi.
- Po prostu nie mam nic istotnego do powiedzenia - wróciłam
do wzorków, ale niestety zostały zasłonięte przez porcje posiłku. Poprawiłam
się na krześle, a głowę dalej miałam pochyloną tak, że włosy zakrywały mi
twarz. Czuję na swojej osobie lodowate spojrzenia męskiej części towarzystwa.
Nie mam ochoty na nic, nawet patrzeć przed siebie. Wolałabym tan czas spędzić
na kanapie w towarzystwie fast foodów, jakie Daiki by ze sobą przytaszczył.
Przynajmniej nie musiałabym udawać kogoś, kim nie jestem.
- Arashi, usiądź prosto - po dodarciu tych słów do mnie wyprostowałam
się. Poprawiłam włosy i wbiłam wzrok w ścianę. Wszystko byle nie w zimne i
przerażające spojrzenie Sei-chana, który od dłuższej chwili mi się przyglądał.
Reszta posiłku minęła w milczeniu. Każdy zajął się swoim talerzem. Jedzenie
było pyszne, ale zdecydowanie wolę kuchnię naszych pracowników. Jest o wiele
bardziej smaczne. Cóż pani Mari-san jest dla mnie jak matka, która ma dla mnie
więcej czasu od tej prawdziwej.
- Seijuro zajmiesz czas panience Arashi podczas mojej
rozmowy z jej ojcem - oznajmił i obrzucił syna zimnym spojrzeniem. Ten tylko
skinął głową i spojrzał na mnie. Ugh akurat, gdy na niego patrzę. Dlaczego?
Poczułam jak robi mi się cieplej, więc pochyliłam się i włosy zakryły moją
twarz. Chwilę później pełnoletnia cześć obecnych w pomieszczeniu osób opuściła
go. Zostałam ja i Akashi, który wstał i oparł się o ścianę. Dalej siedziałam,
nie ruszając się ani na moment. Z braku pomysłów po chwili wstałam z swojego
miejsca podchodząc do półki, na której stały fotografie. Chwyciłam jedną z
ramek dobrze się jej przyglądając. Na zdjęciu był Seijuro ze swoim ojcem i
jakąś kobietą.
- Kim jest ta kobieta? - zapytałam z ciekawością, obracając
się w jego kierunku. Wyraz jego twarzy przybrał inny, nieznany mi wyraz.
Zaintrygowało mnie to na tyle, że zrobiłam krok do przodu podchodząc do niego.
- Moja matka - odpowiedział krótko odwracając wzrok i
wbijając go najprawdopodobniej w drzwi do jadalni. Zapadał krótka niezręczna
cisza. Zrobiło mi się trochę głupio, ale postanowiłam podtrzymać temat.
- Ładna. Dlaczego nie było jej na kolacji? - spojrzał na
mnie tym swoim przerażającym spojrzeniem. Żałuję, że w ogóle podjęłam próbę
rozmowy. Skołowana sytuacją rzuciłam tylko - Nie ważne. Po za tym nie musisz
zajmować mi czasu. Poczekam - znów usiadłam przy stole podpierając głowę dłońmi.
Kolejny krótki moment tak głuchej ciszy. Wiecie, dlaczego nie lubię pochodzić z
bogatej rodziny? Właśnie z powodu tej ciszy i zimna, jakie panuje w każdej z
takich rodzin.
- Chodź - rzucił swoim zimnym i obojętnym tonem zmierzając
do drzwi. Skrzywiłam się lekko, po czym uniosłam brwi:
- Mówiłam, że nie..
- To rozkaz - powiedział znikając za drzwiami. Wstałam od
stołu i ruszyłam za nim. Minęliśmy korytarz, hol i dzieciniec w ciszy udając
się na tylną część posiadłości. Piękny duży, zadbany ogród. Śliczne alejki i ogólnie
idealny wygląd. Stanęliśmy przed dość dużym hmm? Chyba budynkiem. Akashi wszedł
do środka, a ja miałam wątpliwości. Dobrze wiem, że chłopak jest
niezrównoważony psychicznie. I muszę przyznać sama sobie, że się go boję. Pod
wpływem chwilowego przypływu odwagi weszłam do środka. Jak się okazało była to
stajnia. Co oni jeszcze tutaj mają? Kort do tenisa? Czerwony gad stał przy
jednym z boksów. Podeszłam do niego, a ten otworzył go i wszedł do środka.
- Lubisz konie? - zapytał obojętnym głosem głaskając
zwierzątko o pięknej brązowej sierści. Nie będę udawać, że znam się na koniach,
bo tak naprawdę nie wiem o nich nic po za tym, że maja kopyta i można na nich
jeździć.
- Nie wiem. Szczerze widzę go pierwszy raz... - chłopak
przybrał zmieszany z lekką nutką irytacji wyraz twarzy, ale chwilę później
wrócił do tego obojętnego. Nie przerywając głaskania konia ujął moją dłoń
przykładając go głowy konia. Puścił ją, a ja mimowolnie głaskałam zwierzę,
które nie kryło radości z tego powodu. Seijuro wyszedł z boksu zostawiając mnie
z nią lub nim. Nie wiem, nie znam się nawet na tym. Nie przerywałam głaskania.
Konik miał bardzo przyjemną w dotyku sierść. Chyba je polubię.
- Słodziaśny jesteś! Taki śliczniutki konik - zaczęłam
rozmawiać z zwierzęciem. Naprawdę czasami zastanawiam się czy jestem normalna.
I zawsze dochodzę do wniosku, że jednak nie jestem i nigdy nie będę. Usłyszałam
kroki, więc się odwróciłam. Należały do Sei-chana. Trzymał w dłoniach coś.
Pytanie, co?
- Jeździłaś kiedyś konno? - pokręciłam przecząco głową.
Miałam ochotę walnąć tutaj facepalma, ale zrezygnowałam. Położył coś na biednym
zwierzęciu i rzucił we mnie jakimiś ubraniami.
- Przebierz się - znów zniknął. Kurde, gdzie ja się mam niby
przebrać? Wychodzę z boksu i wzrokiem przeszukuje całą stajnie. Nigdzie nie ma
odpowiedniego miejsca. Kurde. Co teraz? Postanowiłam zrobić to w boksie. Cicho!
Wiem, że to zły pomysł, ale gdzieś muszę. Szybko zdjęłam sukienkę i już miałam
założyć koszulkę, którą wcześniej rzucił mi Seijuro. Drzwiczki od boksu się
otworzyły. Stałam jak wmurowana patrząc na chłopaka. Jak oprzytomniałam
zakryłam się koszulką i zaczęłam piszczeć. Koń się wystraszył i wpadł w szał.
Upadam na ziemię i podczołgałam się pod ściankę z drewna. Dalej się zakrywałam.
Moja twarz była koloru buraka. Akashi próbował uspokoić biedne zwierzę.
Zwiesiłam głowę tak, że włosy zakrywały mi twarz. Czułam na sobie jego
spojrzenie, więc szczelniej się okryłam. Jestem głupia. Co mnie pokusiło, aby
się tutaj przebrać? No co! Jeszcze musiałam mieć pecha. Moja godność została
zmieszana z błotem. Chłopak wyszedł z boksu rzucając krótko:
- Czekam przed, pośpiesz się. - Siedziałam tak jeszcze przez
chwilę. Wstałam, ubrałam się i wyszłam ze stajni. Oczywiście przed nią stał
Seijuro z jeszcze jednym koniem. Chyba też się przebrał. Podeszłam niepewnie i zaczęłam
się tłumaczyć.
- Ej Sei-chan, to, co widziałeś, bo ja...
- Nie kończ - zaczął głaskać konia, a ja byłam mu wdzięczna.
Krępująca sytuacja. W sumie gdyby to był Aomine to zwyzywałabym go od
zboczeńców, a potem rzuciła się na niego z pięściami. Wylądowalibyśmy na ziemi,
śmiejąc się jak dwa debile. Tym razem to nie przejdzie, więc zostawię to tak
jak jest. Akashi pomógł mi wsiąść na zwierzę, po czym zrobił to samo. Udzielił
krótkich wskazówek. Nie zrozumiałam z tego nic, ale udawałam, że wszystko wiem
i dam radę. Sasaki głupia jak but, udaje mądrą. To takie typowe. Chłopak
klepnął mojego konia wcześniej do niego podjeżdżając. To coś o czterech nogach
ruszyło przed siebie. Ze strachu chwyciłam za wodzę. Oczywiście nie byłabym
sobą gdybym nie zrobiła czegoś głupiego. Pociągnęłam za mocno. Koń stanął na
tylnych kończynach. Chwyciłam się mocniej, ale i tak spadłam. Uderzyłam o
ziemię, a on popatatajał sobie gdzieś dalej. Próbowałam się podnieść, ale
Seijuro szybko znalazł się koło mnie.
- Leż - poddałam się i położyłam znów.
- Nic mi nie jest - ponowiłam próbę. Posłał mi mordercze
spojrzenie. Przeszyły mnie dreszcze i odpuściłam wszelkich starań. Leżąc na
zielonej trawce wgapiałam się w niebo. Co jakiś czas zerknęłam na chłopaka,
który siedział gdzieś obok. Nie wiem ile to czasu minęło, ale nade mną stanął
Akashi z wyciągniętą dłonią. Chwyciłam ją. Pomógł mi wstać. Chwycił zwierzęta
za wodzę i ruszył przed siebie. Stałam chwilę zaciskając pięści i zagryzając
wagę. Lekko ją rozgryzłam, bo poczułam metaliczny posmak krwi. Zatrzymał się,
ale nie odwrócił. Zawahałam się. Jednak otworzyłam usta, z których wydobyły się
cicho wypowiedziane słowa:
- Przepraszam...za to, że jestem taką niezdarą - spuściłam
głowę i ruszyłam przed siebie. Wyminęłam go. Nie czekałam na odpowiedź. Nie
chciałam jej znać. Weszłam do stajni zabierając swoje rzeczy. Muszę się
przebrać. Najlepiej jak najszybciej. Chcę wrócić do domu. Tym razem przebiorę
się w bardziej odpowiednim miejscu. Nie w boksie. Drzwi do stajni się
otworzyły. Wiadomo, kto w nich stał. Wyminęłam go. Dobra w sumie prawie, bo
pociągnął mnie za nadgarstek. Chwilę później moje plecy przylegały do ściany.
Chciałam się wyrwać. Próba tego skończyła się gorzej niż ta poprzednia. Ręce
też zostały przyciśnięte do ściany. Patrzył na mnie tym swoim przerażającym
spojrzeniem. Ponawiam próbę ucieczki.
- Akashi puszczaj! - zaczęłam się wydzierać. Jedną dłonią
chwycił moje ręce, a drugą zatkał mi usta. No to super. Chciałam go ugryźć, ale
to nie wyszło.
- Nie - władczy ton. Mam go dość. Nie będzie mi rozkazywał.
Moje kolano powędrowało w górę. Zrobił unik. No to klops. Może ktoś tu w końcu
łaskawie zajrzy? On się nade mną znęca! Ludzie halo?! Przybliżył swoją twarz do
mojego ucha. Dobra nawet mi się to podoba, ale weźcie go ode mnie, bo dostanę
epilepsji. Super, nawet oddech ma spokojny. Ej, ale ciepły i przyjemny. Dobra
Sasaki dość tego. Szarpnęłam się znowu. Tym razem nie zareagował? Hmm?
- Niegrzeczna dziewczynka. Nie chcemy żeby coś ci się stało -
wyszeptał mi do ucha. Przeszyły mnie dreszcze. Oczy mi się zaszkliły. Już się
nie szarpałam, patrzyłam przed siebie. Chyba się uśmiecha. To nie jest
śmieszne. Puścił moje ręce, które opadły bezwładnie wzdłuż ciała. Zabrał też
rękę z mojej buzi. Znów mocno przegryzłam wargę. Odsunął się ode mnie. Jego
spojrzenie w ogóle się nie zmieniło. Zimne, władcze i pozbawione uczyć.
Zaczynam się ich bać.
- Grzeczna dziewczynka - odszedł. Stałam tam jeszcze
przez chwilę. Co zrobić? Co mam, kurde, zrobić? Zrobiłam kilka kroków. Stanęłam
przy drzwiach stajni. Odwróciłam się. Nie wiem, dlaczego to zrobiłam. Po prostu
się odwróciłam. Zabawne jak spanikowana jestem. Wybiegłam stamtąd. Wparowałam
do posesji. Zapytałam o łazienkę. Będąc w pomieszczeniu przebrałam się. Później
czekałam już tylko na ojca. Nic innego nie pragnę tak jak powrotu do domu.
Jakąś godzinę później zjawił się. Cała nieszczęsna czwórka. Wstałam podchodząc
do taty. Pożegnałam się i opuściłam rezydencje pierwsza. Od razu wróciłam do
pokoju. Zatrzasnęłam drzwi i rzuciłam się na łóżko. Mimo wszelkich moich starań
łzy leciały strumykami. Zadzwonił telefon. To była mama. Odrzuciłam połączenie.
Przebrałam się w piżamę i położyłam spać. Niech ten cholerny dzień się skończy.
♔♔♔
Jest trójka. W sumie zaczyna się coś dziać ludzie! Akashi w moim wydaniu nigdy nie będzie tym Akashim Seijuro z animie i mangi. Niestety, ale myślę, że zbliżona moja wersja też się wam spodoba :). Mimo długich notatek jakie zrobiłam, nie umiem go idealnie odwzorować. Sei-chan jest za trudny jak na umiejętności, które posiadam. Może z czasem będzie lepszy ^^ Z góry przepraszam was za to cuś wyżej. Błędów nie powinno być, ale jeśli będą to trudno. Co do reszty to wam zostawiam do oceny. Widzimy się w następnym rozdziale, mam nadzieje, że lepszym od poprzednich ;*
Będę pierwsza Kakko~~
OdpowiedzUsuńJaka ja jestem leniwa na pisanie komentarzy XD Jednak wczoraj umyłam włosy (większość ludzi ze spisu już to wie XD, jakże by inaczej?) Więc oto jest ^^ Co z tego, że będzie dziwny?
Usuń+ jest fajna Arashi - ma mega szczęście, być trzymaną (nie wiem jak to inaczej ująć XD, wybaczcie jest rano) przez Sei-chana <33
+ jest Akashi - Mimo, że to nie jest idealna kopia mojego ukochanego i tak wychodzi Ci bardzo bobrze ^^ (lepiej niżeli mi, to jest pewne)
+ są konie ^^ - bo to najważniejsze XD
+ Arashi jest normalna i nie lubi szpilek - ja osobiście nic do nie mam, nawet je lubię XD
- Czemu dopiero teraz dodajesz rozdział??!! - według mnie powinny się pojawiać według pewnej polskiej maksymy:co "20 minut dziennie, codziennie"(co jest poza cudzysłowem)*nie wiem czy dobrze odmieniłam*
Do następnego rozdziału, a jeszcze prędzej na GG ^^
Dobra Hime. Ja jeszcze śpię mimo iż jest już 10.42, ale odpisze ci na zacny komentarz ^^. 1+ Wiem, że jest fajna, bo jest moja #hasztagSKROMNOŚĆ. Też bym tak chciała być potrzymana przez Seijurou <3
Usuń2+Akashi nie jest mym psychicznym Sejiuro z Anime, ale będzie moim odpowiednikiem. Może trochę bardziej jak Grey.....,ale wybaczysz?
3+Konie to patataje...Hime patataje pamiętaj!
4+Ona bd lubić szpilki ^^ To było pierwsze spotkanie ^^ Wiesz skoro moja miłość do butów jest nieograniczona....To ona też tak bd mieć :D Pierdolone schematy wszędzie :)
5-. Ej Hime ktoś to musiał sprawdzić! A co dwadzieścia min. dziennie to wiesz, kurde ciężko mi jest. Nie nadążę ja samego Akashiego pisze ze dwie godziny ^^
Odmieniłaś dobrze za pierwszym razem. Dziennie, ale codziennie też odpowiednia forma ^^
Na gg to zawsze :* Dzięki za komentarz xD
OMG kobieto lepiej Akashiego sie chyba zrobić nieda sama nie wiem czy jest identyczny do tego z Anime na pewno podobny ale twój jest 100 razy lepszy ponieważ dodałaś najlepsze akcje i teksty grzecznej i niegrzecznej dziewczynki ale dziękuje ci również BAAAAAARDZO za to że były dwie akcje typowo pięćdziesiąt twarzy greja
OdpowiedzUsuń1 trzymanie za ręce przy ściane
2 przygryzanie wargi
normalnie genialne
oraz podziękowania za wytrwałość z tymi swoimi ,,badaniami" odnośnie Sei-chana ^^ wyszło po prosu genialnie
tylko głupia ja nie rozumiem jednego momentu i prosze o wyjaśnienia :( głupia ja :( o co chodzi z tym ak upadła i Akashi kazał jej leżeć po co? bo tylko tego nie czaje
musze przyznać ze rozumiem ból Arashi na zakupach, mnie mama wyciągnęła dzisiaj na zakupy i oczywiście jej sie spaceru zachciało, litości upał że same wkońcu wiecie...
więc wybrałaś świetny moment na dodanie elementu męczeństwa zakupów łatwo sie dzięki temu wczułam XD
a teraz pliiiis o spoiler czy będzie zaaranżowany ślub????? :D
ło luj sie rozpisałam XD mam nadzieje ze dotrwałaś z komentarzem do końca
więc w skrócie Świetny rozdział :DDDDD
chwila dopiero teraz skojarzyłam XD
Usuńjak pisałaś że będzie sie coś działo z Arashi i ścianą myślałam ze sie pobiją (nwm z kim) a tobie o to chodziło ^^
http://pl.memgenerator.pl/mem-image/geniusz-kur-a-geniusz-pl-ae0808
Okey przybywam z odsieczą xD. Ciesze się, że ci się podoba ^^. Zakupów też nie lubię, ale lepsze to niż nic ;p. Ej jednak wychodzi moje zamiłowanie do 50 twarzy Grey'a cóż kocham faceta ^^ Akashi będzie jeszcze lepszy od niego! Rezygnuje z podrabiania oryginału ;) Zrobię swoją zbliżoną wersję. Wiesz co z tym upadkiem to żeby się nie podnosiła, bo zaraz upadłaby drugi raz. Uderzyła główką biedna. Widocznie słabo opisałam scenę....przepraszam! ;D Ściana? No tak ściana. Zajebista, akcja nawet Grey mu jej zazdrości ^^ Przegryzanie wargi jest w sumie też moje....Wow,ale się rozpisałam xD
Usuńdziękuję za wyjasnienia :D
Usuńmasz racje lepsza jest wersja Akashi/Grey :D
więc cieszy mnie że rezygnujesz z dązeniem do oryginału, twoja wersja lepsza :)
ale co do tej sceny ze ścianą, przyznaję Anastazja z książki może żałować że nie miała takiej sceny ^^ ale za to ona sie może pochwalić pocałunkiem w scenie ze ścianą XD ale wiem że ty też do tego dojdziesz :D
oo mam pytanie kiedy będzie znowu gnębienie Aomine XD
Bo Anastazja żałuje, że ściana jej nie lubi ^^ Kto by nie chciał wziąć z Akashim udziału w takiej scenie. Nie zgodzę się, że Akashi/Grey lepszy od oryginalnej sadystycznej wersji, ale na pewno lepszy od wersji z 1 rozdziału ^^
UsuńHej! Miałam zajrzeć do Ciebie już z dwa dni temu, ale niestety moje życie wspaniałej gospodyni domowej pochłania więcej czasu, niż mogłabym się spodziewać^^.
OdpowiedzUsuńChociaż jak weszłam to okazało się, że już miałam Twój blog w zakładkach, żeby poczytać sobie jak już będzie trochę więcej treści :)
Teraz przejdę do rzeczy. Moim zdaniem nie powinnaś tak zwracać uwagi na to, czy Twój Akashi jest idealnym odwzorowaniem oryginału, czy też nie. To jest Twoje opowiadanie i on w zależności od tego, w jakiej sytuacji go w fabule postawisz, tak też może mieć różne reakcje i zachowania. Na dobrą sprawę, ani w anime, ani w mandze nie pokazano jego bliższych relacji z jakąkolwiek dziewczyną, więc kto wie, jak by się zachowywał…? Poza tym Twój Seijurou posiada swoje najważniejsze, charakterystyczne cechy, więc wszystko jest w jak najlepszym porządku. Problem by był, gdyby latał jak postrzelony w tę i z powrotem, podniecając się wszystkim niczym Kise Ryouta i pisząc gorące smski ze swoimi fankami :P Wtedy już średnio przypominałby Akashiego Seijurou którego wszyscy znamy, choć nie powiem, to mogłoby być dość zabawne :D
Najważniejsze, że fabuła rozwija się naprawdę bardzo fajnie, więc naturalną reakcją czytelnika jest, że czeka na więcej :)
Tymczasem lecę gotować zupkę i robić inne podniosłe rzeczy, tak jak na dobrą kurę domową przystało!
Do następnego rozdziału, oby niedługo!
Ciao! :*
hahaha Akashi jak Kise to byłby naprawde fajny oneshot ale jako osoba do ciągnących się rozdziałów by już nie przeszlo ale naprawde zabawne by było gdyby był taki Akashi w oneshocie ooooj czytałabym XD
Usuńaż chyba zacznę pisać jakiegoś one shota w takim klimacie :D Teraz jestem po kilku piwkach ale może jutro jak otrzeźwieję zabiorę się za coś takiego :P
Usuńhaha trzymam kciuki i nie moge sie doczekać :D
Usuńwidze ze sie balowało XD ^^
życze żebyś nie miała kaca XD
ja tam w robocie siedziałam :(
zbieram na woodstock :D
życze weny i więcej baletów ^^
nie moge sie doczekać oneshota jeeeej :DDDD
Dziękuję, że zajrzałaś tutaj mój mistrzu! Życie gospodyni ciężkie bywa, aż się marzy o służbie jak u panicza Seijuro. Wow już miałaś :O Hehe miło mi! :D
UsuńWiem, bo Akashi jednak jest zbyt trudny jak na mój intelekt nie umiem dobrze wczuć się w jego zachowanie. Tak bardzo się różni od mojego.
No tak Akashi i dziewczyna w anime lub mandze to by było mocne stracie. On tylko z facetami aż im zazdroszczę. Cieszę się, ze takowe posiada :D już myślałam, że zawaliłam w tym po całości ^^
Takk Kisie i jego latanie :D To by było społeczną tragedia na skale światową :)
Z góry przepraszam że tak późno odpisuje, ale do komentarza od swojego mistrza trzeba podejść n poważnie więc i tak to robię :D
ps: czekam na tego OS :D
Nie wiem, jak ja to zrobiłam. Nie mam zielonego pojęcia, jakim cudem. Ale zaczęłam czytać od trzeciego rozdziału. I prawie wszystko ogarnęłam.
OdpowiedzUsuń*wiwaty i rzuty pomidorami*
Moja wina, moja wina, moja bardzo wielka wina.
Co chciałam? No to tak, jestem Amaterasu, piszę dziwne opowiadania między innymi o Kuroko no Basket (wypada się przedstawić, nie?) i, spragniona przeczytania jakiegoś opowiadania, znalazłam się u Ciebie. Nie wnikajmy, jakim cudem, jak czy dlaczego. Po prostu jestem.
Powiem tak: podoba mi się kreacja Seiusia. W tym rozdziale przynajmniej. Ale główna bohaterka to zupełnie co innego.
Ostatnio tak bardzo narzekam na główne bohaterki opowiadań z Akashim, że to jest zastraszające.
No tak, bohaterko. Jesteś wspaniała i osiągnięcia Seiusia mogą się schować. Wiem, zaspokoiłam twoje ego, więc możesz pozwolić błyszczeć Akashiemu.
*dzisiaj jest w stu procentach trzeźwa*
Well... czekam na ciąg dalszy, bo jestem ciekawa, jak poprowadzisz fabułę. Ciau, ciau.
Brawa dla ciebie! *rzuca nieobiecanym pomidorem* Ale witaj! Już cie lubię proszę pani Amaterasu ;* Komentarz godny mojego rozbawienia jak zawsze ^^ Wybaczam ci twoje grzechy. Idź z Allahem niech cię godnie prowadzi w życiu drogą prostą z drzewami nad jeziorko i mojego bloga ^^
Usuńpoproszę o linka do opowiadania panienko! :D Chętnie poczytam. Sei jako Grey miło słyszeć ze się podoba ^^. Też nie lubię głównych bohaterek, ale dziękuje, ze moja ci się podoba *nwm czy dobrze zrozumiałam. Autorka tego bloga należy do osób mało ogarniających.* Dziękuję już za poprawienie samooceny mojego ego i ciesze się z tego powodu ^^ *ja też jestem dziś trzeźwa prze pani* Na pewno nią nie zanudzę ^^ Zmykam pisać rozdział kiedyś trzeba! :D
To podrzucam, skoro lejdi chce:
Usuńwww.zapiski-samotnicy.blogspot.com
Dziękuję bardzo ^^
UsuńWidzę Amę, mój senpai <3
OdpowiedzUsuńPrzeczytam Cię w nocy, koleżanko. Także, do zoba. ;)