środa, 1 lipca 2015

Rozdzial 3

- Panienko Arashi, czas wstawać - otworzyłam leniwie oczy. Służka stała nade mną czule się uśmiechając. Spojrzałam na budzik. Była dopiero szósta rano, a nie idę dziś do szkoły z powodu zwolnienia.
- Ale jest tak wcześnie - wymamrotałam zakrywając głowę kołdrą i obracając się na drugi bok. Nie miałam najmniejszej ochoty wstawać dziś z łóżka. A w szczególności tak wcześnie.
- Pan Sasaki już na panienkę czeka. Macie gdzieś razem pojechać - odkryłam się i potrząsnęłam głową. Przetarłam zaspane oczy i wygramoliłam się z pościeli. Udałam się prosto do łazienki gdzie czekał już na mnie czysty ręcznik. Wzięłam szybki i staranny prysznic, ubrałam się i odpowiednio uczesałam. Po tych wszystkich porannych czynnościach założyłam stabilizator na kolano i opuściłam swój pokój udając się do holu. Schody były niesamowitą męczarnią dla mnie i mojego biednego kolana. Na dole schodów czekał już mój tata ubrany jak zawsze w garnitur. Gdy znalazłam się na dole zamiast przywitania się uraczył mnie tylko:
- Długo kazałaś na siebie czekać - jak zawsze zimny i obojętny ton, a wszystko to dopełnia sztywna i nienaganna sylwetka. I pomyśleć, że jesteśmy rodziną.
- Wybacz nie zostałam wcześniej poinformowana - takie formułki wypowiadałam tyle razy, że weszły mi w nawyk. Po każdych wakacjach, jakie tu spędzałam, długo nie mogłam się przełamać żeby mówić luźnym językiem, a nie takim sztywnym i bardzo oficjalnym. - Tak właściwie to, dlaczego miałam się tutaj zjawić tak wcześnie?
- Nie zdawaj zbędnych pytań, a teraz chodź samochód już czeka. - Czyli wstałam po to żeby dowiedzieć się, że mam nie zadawać zbędnych pytań? Mogłam się tego po nim spodziewać. Mimo braku chęci ruszyłam za nim idąc wolno, lekko utykając na kolano. W samochodzie panowała oczywiście zupełna cisza. Nie może być inaczej. Nienaganne maniery muszą towarzyszyć mi na każdym kroku. Nie garb się, idź prosto, głowa do góry, przed siebie, klatka piersiowa do przodu, łopatki do tyłu itd. W końcu idealna postawa ciała to połowa sukcesy zwłaszcza u młodej damy, bla, bla, bla. Może jeszcze kij mi do pleców przyczepią. Wtedy będę prosta jak decha.
- Wyprostuj się! - lekko uniesiony głos ojca skarcił mnie za niepoprane siedzenie. Przyznaję, zgarbiłam się w jego towarzystwie, a to nie dopuszczalne, tak wiem o tym.  Zrobiłam to automatycznie, po czym wróciłam do wpatrywania się w okno. Mijaliśmy masę samochodów, budynków i ludzi. Zatrzymaliśmy się pod pięknym, ogromnym apartamentowcem.
- Co tutaj robimy?
- Dostaniesz szybki kurs dobrych manier.
- Myślisz, że nie umiem się odpowiednio zachować - rzuciłam z wyrzutem, chwilę później uświadamiając sobie jak bardzo pochopnie postąpiłam. Złapał mnie mocno za dłoń i ściskając, pociągnął w kierunku wejścia do budynku.
- Tato, puść to boli... - obrzucił mnie jedynie lekceważącym spojrzeniem, po czym pociągnął do budynku. Weszliśmy do niego i oczywiście zostaliśmy należycie przywitani. Znajduję się w jakimś pomieszczeniu i czekam na kogoś. Tak szkoda, że nie wiem, na kogo. Do pokoju wchodzi starsza kobieta. Zauważa mnie i uśmiecha się. Dalej stoję w miejscu. Wyciągnęła notatnik i zaczęła coś notować. Poprawiła okulary i zaczęła swoje wywody:
- Postawę masz odpowiednią, wypadałoby ją tylko trochę dopracować, wygląd jest całkowicie do zmiany. Młoda damo nie pomyślałaś o bardziej dziewczęcych ubraniach? - przecież ubrałam krótkie spodenki i ładną bluzkę... Ugh nie będę się stroić dla jakiejś starej baby. - Przejdźmy do konkretów, nie mam całego dnia - cóż za wychowanie! - Przejdź się po pokoju – zrobiłam, co kazała. Dosłownie zrobiłam trzy kroki i kazała mi się zatrzymać - Nie, nie moje oczy cierpią. Załóż - podał mi czarne szpilki. Pytanie jak ja mam w tym chodzić z moim kolanem?!
- Nie mogę ich założyć.
- Nie odzywaj się bez pozwolenia i zakładaj te buty - zrobiłam, co kazała. Przeszłam się po pokoju kolejny raz. Nie ma to, jak nauka odpowiedniego chodzenia w szpilkach pod okiem sześćdziesięcioletniej staruszki!.
- Stawaj małe i równe kroki. - Ruszyłam przed siebie zgodnie z instrukcją - Zlituj się nade mną i nie uginaj kolan dziecko. Chodziłaś ty kiedyś w szpilkach?
- To mój pierwszy raz - zaraz odpadną mi stopy. Wyższych nie miałaś, staruszko?
- O to chodziło. Idzie ci o wiele lepiej-miło słyszeć, bo zaraz odpadną mi stopy. Szpilki może i ładnie się prezentują, ale zdecydowanie są niewygodne.
- Możesz je zdjąć. Polecam ci kupić odrobinkę wyższe, sprawią, że będziesz prezentować się fenomenalnie. - zdjęłam je i założyłam moje ukochane trampki. Pierwszy raz tak się cieszę na ich widok. Kochane, wygodne, płaskie trampeczki.
- Przejdźmy dalej. Podstawowe wskazówki. Nie odzywaj się niepytana, nie używaj tego waszego młodzieżowego slangu i przede wszystkim nie podnoś głosu, młoda damo. Przejdźmy dalej. Zasady zachowania przy stole. Przede wszystkim nie mlaskaj i nie mów z pełną buzią. Po drugie, przy stole siedź prosto, nie wolno krzyżować ci nóg! Nie wierć się, nie kręć i nie trzymaj rąk pod stołem. - hmm tyle to nawet ja wiem. Chciała kontynuować swoją wypowiedź, ale niegrzecznie jej przerwałam.
- Mam nie siorbać, nie żuć gumy, używać telefonu i odzywać się nieproszona. To wszystko wiem i nie musi się pani o to martwić.
- Co mówiłam na temat przerywania mi?
- Przepraszam -poględziła jeszcze dobre dwie godziny. Tak, nauka manier zajęła mi dwie godziny. Szkoda, że nowością było chodzenie na szpilkach. Gdy skończyły się męczarnie postanowiłam zadzwonić do ojca. W końcu musi mnie stąd jakoś odebrać. Wybrałam numer, ale niestety telefon był wyłączony. Zrezygnowana postanowiłam sama wrócić do domu. Nie mam najmniejszej ochoty czekać tutaj aż łaskawie oddzwoni. Opuściłam budynek i udałam się na najbliższy przystanek. Po dziesięciu minutach byłam już w autobusie, a po dwudziestu w domu. Weszłam do rezydencji i oczywiście zwróciłam na siebie niechcianą uwagę "macochy".
- Już wróciłaś? To dobrze mam cię zabrać na zakupy. Musisz kupić sobie coś ładnego na dzisiejszy wieczór - że co kurde? Nogi mi opadają na samą myśl o kolejnym chodzeniu, ale posłusznie wsiadłam do drogiego, sportowego samochodu i ruszyłyśmy do miasta. W międzyczasie zadzwoniła mama, którą brawurowo zbyłam tym, że siedzę w szkole i za chwilę zaczyna się lekcja. Nie chcę jej martwić, a wiem, że jakby usłyszała o tym, że jestem u taty, zjawiłaby się niemal natychmiast w kraju. Nie chcę sprawiać jej problemów. Przez cała drogę nawet nie odezwałam się do kobiety. Chodź ta próbowała nawiązać ze mną rozmowę. Niestety wszelkie podjęte próby prowadziły do niczego. Zatrzymałyśmy się pod ekskluzywnym sklepem z sukienkami. Wysiadłam z auta i nie czekając na nią weszłam do budynku. Przechadzałam się po alejkach w poszukiwaniu chodź jednej sukienki, która mi się spodoba. Te, które kobiety, co jakiś czas mi pokazywały, nie wywołały żadnej reakcji. W końcu zmusiłam się do przymierzenia jednej. Na mnie wyglądała o wiele lepiej niż na wieszaku, więc postanowiłam ją wziąć. Kobieta oczywiście miała zastrzeżenia, które ja szybko rozwiałam tym, że znalazłam się przy kasie. Bez zbędnego gadania zapłaciła za nią kartą ojca i wyszłyśmy ze sklepu. Teraz czas na buty.
- Zamierzasz kupić szpilki czy baletki? - zapytała wsiadając do samochodu. To jest dobre pytanie.
- Biorąc pod uwagę moje kolano wolałabym baletki, ale szpilki chyba będą bardziej odpowiednie.
- Też tak uważam, no to kupujemy szpilki. - Zatrzymałyśmy się pod kolejnym sklepem, tym razem z obuwiem. Wysiadłam pierwsza i znów rozglądałam się po wystawie. W sumie dwie pary przykuły moją uwagę.
- Te ci się podobają? Masz dobry gust. Jaki potrzebujesz rozmiar?
- Myślę, że 36 lub 37 - popatrzyła na mnie chwilę zdziwiona i podała rozmiar trzydzieści sześć. Przymierzyłam je i były dobre.
- Przejdź się - zrobiłam jak mówiła. Może trochę niezgrabnie, ale jakoś udało mi się w nich nie przewrócić.
- Musisz jeszcze sporo poćwiczyć, ale bierzemy je, są urocze. - Zapłaciłyśmy za parę, która najbardziej mi się spodobała. W końcu mogłam wrócić do domu. Pierwsze, co zrobiłam, to położyłam się na łóżko i podziwiałam powstałą opuchliznę na kolanie. Pytanie jak założę sukienkę z takim kolanem? To będzie wyglądało tragicznie. Poza tym ono dalej jest lekko sine i nie wiem, co z tym zrobić. I tak nie mam wyjścia i muszę ubrać sukienkę i do tego szpilki.
- Arashi-chan zejdź na obiad - kurde dopiero, co się położyłam.
- Już idę - zeszłam po schodach i weszłam do jadalni zajmując odpowiednie miejsce. - Tata nie zje z nami?
- Nie, jest jeszcze w firmie. Cieszę się, że przynajmniej ty ze mną zjesz. Nie lubię jadać sama, a Hayato praktycznie nie jada w domu.
- Też nie lubię jadać sama. Mojej mamy nie ma w kraju, więc jem na mieście. Zawsze lepiej zjeść w przetłoczonym barze niż pustym domu - uśmiecham się lekko. Odpowiedziała mi tylko uśmiechem. Właśnie podali posiłek, więc wzięłam się za jedzenie. Jak zawsze było pyszne.
- Do którego liceum chodzisz?
- Rakuzan.
- Gratuluję, najlepsza z możliwych szkół. Ja chodziłam do Yosen też bardzo dobra szkoła, ale już nie tak prestiżowa jak Rakuzan.
- Wybrałam Rakuzan z nadzieją, że nikt z mojego gimnazjum tam nie pójdzie. Niestety miliłam się i trafiłam na najmniej chcianą osobę.
- Dlaczego nie chciałaś iść ze znajomymi do szkoły? Z nimi zawsze jest weselej - uśmiechała się tak promiennie. Chyba zacznę ją lubić. Trochę ciężko iść z nimi wszystkimi do jednej szkoły skoro każdy wybrał inną. Tak to jest, gdy przyjaźnisz się z cudowną generacją.
- Każdy wybrał inną, więc i ja tak postanowiłam - co za kłamstwo, ale cóż lepsze to, niż nic. Po zjedzonym obiedzie wróciłam do pokoju i położyłam się na łóżku. Jestem zmęczona i to bardzo. Nastawiłam budzik na odpowiednią godzinę i postanowiłam jeszcze chwilę pospać.


 - Arashi-chan pomóc ci się umalować? Arashi wstawaj – potrząśnięto mną. Otwieram leniwie oczy i uświadamiam sobie, że zaspałam. Brawo!
- Co? Która godzina?
- Późno, za trzydzieści minut wychodzimy - nie zdążę. No kurde, nie ma szans. Wybiegłam z łóżka jak poparzona. Wzięłam szybki prysznic i zaczęłam suszyć włosy.
- Pomóc ci w czymś?
- Dobierz dodatki, byłabym wdzięczna - opuściła pomieszczenia, a ja dalej gorączkowo suszyłam włosy. Jak na złość dziś nie chcą się układać. W końcu doszłam do wniosku, że zostało mi dziesięć minut, a jestem jeszcze nieubrana. Wyskoczyłam z łazienki i założyłam sukienkę, rajstopy i buty. Miałam jeszcze poćwiczyć chodzenie, ale nie mam już czasu. Cholerka, jeszcze makijaż. Chyba jestem zmuszona zrezygnować. Kobieta podała mi bransoletkę i łańcuszek. Założyłam wszystko i porwałam torebkę leżącą na łóżku. Wrzuciłam do niej telefon i inne rzeczy mniejsza z tym, co tam mam. W końcu zeszłyśmy do holu, gdzie czekał już mój ojciec.
- Spóźniłyście się - kurde tylko trzy minuty, co za......Nie wypada obrażać rodziców. Już miałam coś powiedzieć jednak ubiegła mnie macocha.
- Przepraszamy, a teraz chodźcie niemiło jest się spóźnić - opuściliśmy naszą rezydencje by chwilę później znaleźć się w tej większej. Poczułam nieprzyjemny ścisk w żołądku, kiedy zabrzmiał dzwonek do drzwi, które chwilę później otworzyła jedna ze służek. Skinęła lekko i gestem ręki zaprosiła nas do środka. Znaleźliśmy się w ogromnym holu z posadzką z marmuru, pięknymi obrazami na ścianach i uroczymi kwiatami. Sufit zrobił śliczny żyrandol. Wszystko robiło jeszcze większe wrażenie niż rezydencja mojego ojca. Już teraz nie dziwi mnie fakt, że Akashi ma jego przychylność. Z takim majątkiem zyskałby chyba każdą.
- Pan Akashi czeka już na państwa w jadalni. Proszę za mną – powiedziała, prowadząc nas do wspomnianego pomieszczenia. Przeraża mnie przepych, jaki tutaj panuje. Ciemne i zimne barwy na pewno nie stwarzają rodzinnej atmosfery. Nie wiem, dlaczego, ale bardzo się stresuję. Nie powinnam, to tylko głupia, sztywniacka kolacja. Weszliśmy do dużego pomieszczenia. Na środku stał duży stół nakryty piękną zastawą. Naprzeciwko nas siedział mężczyzna o brązowych włosach. Oderwał się od czytania gazety i spojrzał na nas. Jego wzrok zatrzymał się na mojej osobie. Chwilę mi się przyglądał tym swoim specyficznym i nieprzyjemnym spojrzeniem. Wstał i podszedł do mojego ojca, po czym się z nim przywitał. To samo zrobił z moją "macochą". W końcu przyszła kolej i na mnie. Tata spojrzał na mnie kątem oka upominając mnie. No tak jeszcze się nie przedstawiłam.
- Arashi Sasaki, miło mi pana poznać - ukłoniłam się lekko i uśmiechnęłam od niechcenia. Właśnie stoi przede mną wersja Sei-chana tylko, że starsza i lepiej zbudowana. Ten sam obojętny wzrok, znudzony wyraz twarzy i nieprzyjemna, władcza aura wokół jego osoby. Chyba jestem tutaj jedyną pozytywną postacią.
- Siadajcie proszę - zachęcił gestem dłoni do zajęcia miejsca przy stole. Usiadałam obok kobiety ojca zważając na to, że to lepsze niż obok ojca. Sam zajął poprzednie miejsce i zaczął intensywnie rozmawiać z moim tatą. Ja natomiast błądziłam wzrokiem po pomieszczeniu. Było pełne ramek ze zdjęciami. Niestety nie mogłam ich dostrzec z takiej odległości, mimo iż bardzo chciałam na nie zerknąć.
- Panie Akashi, panicz Seijuro za chwilę się zjawi, coś go zatrzymało.
- Dobrze, możesz odejść. - Co za władczy ton. Służka skłoniła się lekko i opuściła pomieszczenie. Akashi się spóźnia, a mówią, że to ja jestem niewychowana. Dobra pomijając fakt, że jestem pyskata, nieuprzejma i notorycznie się spóźniam. Ale po panu idealnym wyobrażałam sobie wzorowej punktualności, co do sekundy. A jednak się pomyliłam.
- Arashi, tak? - zwrócił się do mnie, wyrywając mnie z zamyślenia. Przytaknęłam, a on kontynuował. -Twój ojciec bardzo cię chwalił - hmm poważnie? No to mnie zaskoczył - Cieszę się, że mogłem w końcu poznać... - przerwało mu otwarcie się drzwi do jadalnie, w których stał nie kto inny jak pan spóźnialski czy czerwona gnida. Ubrany był w koszulę i ciemne dżinsy. Czy ona nawet we własnej rezydencji chodzi tak sztywniacko ubrany?
- Przepraszam za spóźnienie - podszedł do mojego ojca i uścisnął jego dłoń. Później przywitał się z macochą i przyszła kolej na mnie. Popatrzył na mnie, zmienił wyraz twarzy na bardziej obojętny i jak gdyby nigdy nic usiadł przy stole. Fajnie, co to miało być? Czy ja mam na twarzy wpisane: olać ją!
- Seijuro nie przywitasz młodej damy? - zapytał jego ojciec, przybierając minę nieznoszącą sprzeciwu. Oni są jak dwie krople wody. Prawie, wyjątkiem są włosy.
- Zrobiłem to dziś rano - odparł obojętnie, poprawiając się na krześle.
- Hmm? - jego ojciec chyba był zaintrygowany odpowiedzią syna.
- Znamy się ze szkoły. Skoro witałem się z nią dziś rano nie widzę sensu robić to kolejny raz. - Wzrok mojego ojca skupił się na mojej sylwetce. Uśmiechnęłam się kpiąco i wbiłam wzrok w wzorki zastawy. Wszystko wydawało mi się bardziej interesujące od rozmowy trzech panów na tematy nudne. Oczywiście głównym tematem był pan perfekcyjny panicz Seijuro i jego osiągnięcia.
- Jestem pod wrażeniem twoich osiągnięć w tak młodym wieku. Pozazdrościć syna, chciałbym, aby moja córka mogła pochwalić się czymś więcej niż tylko nauką. - No tak, pomijając mój wolny czas spędzony na przesiadywaniu w klubie koszykówki, pomaganie słabszym uczniom w nauce i oczywiście prowadzeniu domu. Faktycznie nie robię nic kreatywniejszego. Puściłam tą uwagę mimo uszu i w tym samym momencie do pomieszczenia zaczęto przynosić jedzenie. Czułam na sobie wzrok towarzystwa, ale nic sobie z tego nie robiłam i dalej wpatrywałam się uporczywi w wzorki.
- Hime, jesteś dziś wyjątkowo małomówna. Wszystko w porządku? - Cóż za udawana troska. Podniosłam wzrok, który automatycznie wylądował na Akashi, który siedział naprzeciwko mnie. Słysząc wypowiedź ojca prychnął pod nosem. Nikt oprócz mnie nie zwrócił na to uwagi. Postanowiłam nie dać się wyprowadzić tej gnidzie z równowagi.
- Po prostu nie mam nic istotnego do powiedzenia - wróciłam do wzorków, ale niestety zostały zasłonięte przez porcje posiłku. Poprawiłam się na krześle, a głowę dalej miałam pochyloną tak, że włosy zakrywały mi twarz. Czuję na swojej osobie lodowate spojrzenia męskiej części towarzystwa. Nie mam ochoty na nic, nawet patrzeć przed siebie. Wolałabym tan czas spędzić na kanapie w towarzystwie fast foodów, jakie Daiki by ze sobą przytaszczył. Przynajmniej nie musiałabym udawać kogoś, kim nie jestem.
- Arashi, usiądź prosto - po dodarciu tych słów do mnie wyprostowałam się. Poprawiłam włosy i wbiłam wzrok w ścianę. Wszystko byle nie w zimne i przerażające spojrzenie Sei-chana, który od dłuższej chwili mi się przyglądał. Reszta posiłku minęła w milczeniu. Każdy zajął się swoim talerzem. Jedzenie było pyszne, ale zdecydowanie wolę kuchnię naszych pracowników. Jest o wiele bardziej smaczne. Cóż pani Mari-san jest dla mnie jak matka, która ma dla mnie więcej czasu od tej prawdziwej.
- Seijuro zajmiesz czas panience Arashi podczas mojej rozmowy z jej ojcem - oznajmił i obrzucił syna zimnym spojrzeniem. Ten tylko skinął głową i spojrzał na mnie. Ugh akurat, gdy na niego patrzę. Dlaczego? Poczułam jak robi mi się cieplej, więc pochyliłam się i włosy zakryły moją twarz. Chwilę później pełnoletnia cześć obecnych w pomieszczeniu osób opuściła go. Zostałam ja i Akashi, który wstał i oparł się o ścianę. Dalej siedziałam, nie ruszając się ani na moment. Z braku pomysłów po chwili wstałam z swojego miejsca podchodząc do półki, na której stały fotografie. Chwyciłam jedną z ramek dobrze się jej przyglądając. Na zdjęciu był Seijuro ze swoim ojcem i jakąś kobietą.
- Kim jest ta kobieta? - zapytałam z ciekawością, obracając się w jego kierunku. Wyraz jego twarzy przybrał inny, nieznany mi wyraz. Zaintrygowało mnie to na tyle, że zrobiłam krok do przodu podchodząc do niego.
- Moja matka - odpowiedział krótko odwracając wzrok i wbijając go najprawdopodobniej w drzwi do jadalni. Zapadał krótka niezręczna cisza. Zrobiło mi się trochę głupio, ale postanowiłam podtrzymać temat.
- Ładna. Dlaczego nie było jej na kolacji? - spojrzał na mnie tym swoim przerażającym spojrzeniem. Żałuję, że w ogóle podjęłam próbę rozmowy. Skołowana sytuacją rzuciłam tylko - Nie ważne. Po za tym nie musisz zajmować mi czasu. Poczekam - znów usiadłam przy stole podpierając głowę dłońmi. Kolejny krótki moment tak głuchej ciszy. Wiecie, dlaczego nie lubię pochodzić z bogatej rodziny? Właśnie z powodu tej ciszy i zimna, jakie panuje w każdej z takich rodzin.
- Chodź - rzucił swoim zimnym i obojętnym tonem zmierzając do drzwi. Skrzywiłam się lekko, po czym uniosłam brwi:
- Mówiłam, że nie..
- To rozkaz - powiedział znikając za drzwiami. Wstałam od stołu i ruszyłam za nim. Minęliśmy korytarz, hol i dzieciniec w ciszy udając się na tylną część posiadłości. Piękny duży, zadbany ogród. Śliczne alejki i ogólnie idealny wygląd. Stanęliśmy przed dość dużym hmm? Chyba budynkiem. Akashi wszedł do środka, a ja miałam wątpliwości. Dobrze wiem, że chłopak jest niezrównoważony psychicznie. I muszę przyznać sama sobie, że się go boję. Pod wpływem chwilowego przypływu odwagi weszłam do środka. Jak się okazało była to stajnia. Co oni jeszcze tutaj mają? Kort do tenisa? Czerwony gad stał przy jednym z boksów. Podeszłam do niego, a ten otworzył go i wszedł do środka.
- Lubisz konie? - zapytał obojętnym głosem głaskając zwierzątko o pięknej brązowej sierści. Nie będę udawać, że znam się na koniach, bo tak naprawdę nie wiem o nich nic po za tym, że maja kopyta i można na nich jeździć.
- Nie wiem. Szczerze widzę go pierwszy raz... - chłopak przybrał zmieszany z lekką nutką irytacji wyraz twarzy, ale chwilę później wrócił do tego obojętnego. Nie przerywając głaskania konia ujął moją dłoń przykładając go głowy konia. Puścił ją, a ja mimowolnie głaskałam zwierzę, które nie kryło radości z tego powodu. Seijuro wyszedł z boksu zostawiając mnie z nią lub nim. Nie wiem, nie znam się nawet na tym. Nie przerywałam głaskania. Konik miał bardzo przyjemną w dotyku sierść. Chyba je polubię.
- Słodziaśny jesteś! Taki śliczniutki konik - zaczęłam rozmawiać z zwierzęciem. Naprawdę czasami zastanawiam się czy jestem normalna. I zawsze dochodzę do wniosku, że jednak nie jestem i nigdy nie będę. Usłyszałam kroki, więc się odwróciłam. Należały do Sei-chana. Trzymał w dłoniach coś. Pytanie, co?
- Jeździłaś kiedyś konno? - pokręciłam przecząco głową. Miałam ochotę walnąć tutaj facepalma, ale zrezygnowałam. Położył coś na biednym zwierzęciu i rzucił we mnie jakimiś ubraniami.
- Przebierz się - znów zniknął. Kurde, gdzie ja się mam niby przebrać? Wychodzę z boksu i wzrokiem przeszukuje całą stajnie. Nigdzie nie ma odpowiedniego miejsca. Kurde. Co teraz? Postanowiłam zrobić to w boksie. Cicho! Wiem, że to zły pomysł, ale gdzieś muszę. Szybko zdjęłam sukienkę i już miałam założyć koszulkę, którą wcześniej rzucił mi Seijuro. Drzwiczki od boksu się otworzyły. Stałam jak wmurowana patrząc na chłopaka. Jak oprzytomniałam zakryłam się koszulką i zaczęłam piszczeć. Koń się wystraszył i wpadł w szał. Upadam na ziemię i podczołgałam się pod ściankę z drewna. Dalej się zakrywałam. Moja twarz była koloru buraka. Akashi próbował uspokoić biedne zwierzę. Zwiesiłam głowę tak, że włosy zakrywały mi twarz. Czułam na sobie jego spojrzenie, więc szczelniej się okryłam. Jestem głupia. Co mnie pokusiło, aby się tutaj przebrać? No co! Jeszcze musiałam mieć pecha. Moja godność została zmieszana z błotem. Chłopak wyszedł z boksu rzucając krótko:
- Czekam przed, pośpiesz się. - Siedziałam tak jeszcze przez chwilę. Wstałam, ubrałam się i wyszłam ze stajni. Oczywiście przed nią stał Seijuro z jeszcze jednym koniem. Chyba też się przebrał. Podeszłam niepewnie i zaczęłam się tłumaczyć.
- Ej Sei-chan, to, co widziałeś, bo ja...
- Nie kończ - zaczął głaskać konia, a ja byłam mu wdzięczna. Krępująca sytuacja. W sumie gdyby to był Aomine to zwyzywałabym go od zboczeńców, a potem rzuciła się na niego z pięściami. Wylądowalibyśmy na ziemi, śmiejąc się jak dwa debile. Tym razem to nie przejdzie, więc zostawię to tak jak jest. Akashi pomógł mi wsiąść na zwierzę, po czym zrobił to samo. Udzielił krótkich wskazówek. Nie zrozumiałam z tego nic, ale udawałam, że wszystko wiem i dam radę. Sasaki głupia jak but, udaje mądrą. To takie typowe. Chłopak klepnął mojego konia wcześniej do niego podjeżdżając. To coś o czterech nogach ruszyło przed siebie. Ze strachu chwyciłam za wodzę. Oczywiście nie byłabym sobą gdybym nie zrobiła czegoś głupiego. Pociągnęłam za mocno. Koń stanął na tylnych kończynach. Chwyciłam się mocniej, ale i tak spadłam. Uderzyłam o ziemię, a on popatatajał sobie gdzieś dalej. Próbowałam się podnieść, ale Seijuro szybko znalazł się koło mnie.
- Leż - poddałam się i położyłam znów.
- Nic mi nie jest - ponowiłam próbę. Posłał mi mordercze spojrzenie. Przeszyły mnie dreszcze i odpuściłam wszelkich starań. Leżąc na zielonej trawce wgapiałam się w niebo. Co jakiś czas zerknęłam na chłopaka, który siedział gdzieś obok. Nie wiem ile to czasu minęło, ale nade mną stanął Akashi z wyciągniętą dłonią. Chwyciłam ją. Pomógł mi wstać. Chwycił zwierzęta za wodzę i ruszył przed siebie. Stałam chwilę zaciskając pięści i zagryzając wagę. Lekko ją rozgryzłam, bo poczułam metaliczny posmak krwi. Zatrzymał się, ale nie odwrócił. Zawahałam się. Jednak otworzyłam usta, z których wydobyły się cicho wypowiedziane słowa:
- Przepraszam...za to, że jestem taką niezdarą - spuściłam głowę i ruszyłam przed siebie. Wyminęłam go. Nie czekałam na odpowiedź. Nie chciałam jej znać. Weszłam do stajni zabierając swoje rzeczy. Muszę się przebrać. Najlepiej jak najszybciej. Chcę wrócić do domu. Tym razem przebiorę się w bardziej odpowiednim miejscu. Nie w boksie. Drzwi do stajni się otworzyły. Wiadomo, kto w nich stał. Wyminęłam go. Dobra w sumie prawie, bo pociągnął mnie za nadgarstek. Chwilę później moje plecy przylegały do ściany. Chciałam się wyrwać. Próba tego skończyła się gorzej niż ta poprzednia. Ręce też zostały przyciśnięte do ściany. Patrzył na mnie tym swoim przerażającym spojrzeniem. Ponawiam próbę ucieczki.
- Akashi puszczaj! - zaczęłam się wydzierać. Jedną dłonią chwycił moje ręce, a drugą zatkał mi usta. No to super. Chciałam go ugryźć, ale to nie wyszło.
- Nie - władczy ton. Mam go dość. Nie będzie mi rozkazywał. Moje kolano powędrowało w górę. Zrobił unik. No to klops. Może ktoś tu w końcu łaskawie zajrzy? On się nade mną znęca! Ludzie halo?! Przybliżył swoją twarz do mojego ucha. Dobra nawet mi się to podoba, ale weźcie go ode mnie, bo dostanę epilepsji. Super, nawet oddech ma spokojny. Ej, ale ciepły i przyjemny. Dobra Sasaki dość tego. Szarpnęłam się znowu. Tym razem nie zareagował? Hmm?
- Niegrzeczna dziewczynka. Nie chcemy żeby coś ci się stało - wyszeptał mi do ucha. Przeszyły mnie dreszcze. Oczy mi się zaszkliły. Już się nie szarpałam, patrzyłam przed siebie. Chyba się uśmiecha. To nie jest śmieszne. Puścił moje ręce, które opadły bezwładnie wzdłuż ciała. Zabrał też rękę z mojej buzi. Znów mocno przegryzłam wargę. Odsunął się ode mnie. Jego spojrzenie w ogóle się nie zmieniło. Zimne, władcze i pozbawione uczyć. Zaczynam się ich bać.
- Grzeczna dziewczynka - odszedł. Stałam tam jeszcze przez chwilę. Co zrobić? Co mam, kurde, zrobić? Zrobiłam kilka kroków. Stanęłam przy drzwiach stajni. Odwróciłam się. Nie wiem, dlaczego to zrobiłam. Po prostu się odwróciłam. Zabawne jak spanikowana jestem. Wybiegłam stamtąd. Wparowałam do posesji. Zapytałam o łazienkę. Będąc w pomieszczeniu przebrałam się. Później czekałam już tylko na ojca. Nic innego nie pragnę tak jak powrotu do domu. Jakąś godzinę później zjawił się. Cała nieszczęsna czwórka. Wstałam podchodząc do taty. Pożegnałam się i opuściłam rezydencje pierwsza. Od razu wróciłam do pokoju. Zatrzasnęłam drzwi i rzuciłam się na łóżko. Mimo wszelkich moich starań łzy leciały strumykami. Zadzwonił telefon. To była mama. Odrzuciłam połączenie. Przebrałam się w piżamę i położyłam spać. Niech ten cholerny dzień się skończy.



♔♔♔

Jest trójka. W sumie zaczyna się coś dziać ludzie! Akashi w moim wydaniu nigdy nie będzie tym Akashim Seijuro z animie i mangi. Niestety, ale myślę, że zbliżona moja wersja też się wam spodoba :). Mimo długich notatek jakie zrobiłam, nie umiem go idealnie odwzorować. Sei-chan jest za trudny jak na umiejętności, które posiadam. Może z czasem będzie lepszy ^^ Z góry przepraszam was za to cuś wyżej. Błędów nie powinno być, ale jeśli będą to trudno. Co do reszty to wam zostawiam do oceny. Widzimy się w następnym rozdziale, mam nadzieje, że lepszym od poprzednich ;*






18 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Jaka ja jestem leniwa na pisanie komentarzy XD Jednak wczoraj umyłam włosy (większość ludzi ze spisu już to wie XD, jakże by inaczej?) Więc oto jest ^^ Co z tego, że będzie dziwny?
      + jest fajna Arashi - ma mega szczęście, być trzymaną (nie wiem jak to inaczej ująć XD, wybaczcie jest rano) przez Sei-chana <33
      + jest Akashi - Mimo, że to nie jest idealna kopia mojego ukochanego i tak wychodzi Ci bardzo bobrze ^^ (lepiej niżeli mi, to jest pewne)
      + są konie ^^ - bo to najważniejsze XD
      + Arashi jest normalna i nie lubi szpilek - ja osobiście nic do nie mam, nawet je lubię XD
      - Czemu dopiero teraz dodajesz rozdział??!! - według mnie powinny się pojawiać według pewnej polskiej maksymy:co "20 minut dziennie, codziennie"(co jest poza cudzysłowem)*nie wiem czy dobrze odmieniłam*
      Do następnego rozdziału, a jeszcze prędzej na GG ^^

      Usuń
    2. Dobra Hime. Ja jeszcze śpię mimo iż jest już 10.42, ale odpisze ci na zacny komentarz ^^. 1+ Wiem, że jest fajna, bo jest moja #hasztagSKROMNOŚĆ. Też bym tak chciała być potrzymana przez Seijurou <3
      2+Akashi nie jest mym psychicznym Sejiuro z Anime, ale będzie moim odpowiednikiem. Może trochę bardziej jak Grey.....,ale wybaczysz?
      3+Konie to patataje...Hime patataje pamiętaj!
      4+Ona bd lubić szpilki ^^ To było pierwsze spotkanie ^^ Wiesz skoro moja miłość do butów jest nieograniczona....To ona też tak bd mieć :D Pierdolone schematy wszędzie :)
      5-. Ej Hime ktoś to musiał sprawdzić! A co dwadzieścia min. dziennie to wiesz, kurde ciężko mi jest. Nie nadążę ja samego Akashiego pisze ze dwie godziny ^^
      Odmieniłaś dobrze za pierwszym razem. Dziennie, ale codziennie też odpowiednia forma ^^
      Na gg to zawsze :* Dzięki za komentarz xD

      Usuń
  2. OMG kobieto lepiej Akashiego sie chyba zrobić nieda sama nie wiem czy jest identyczny do tego z Anime na pewno podobny ale twój jest 100 razy lepszy ponieważ dodałaś najlepsze akcje i teksty grzecznej i niegrzecznej dziewczynki ale dziękuje ci również BAAAAAARDZO za to że były dwie akcje typowo pięćdziesiąt twarzy greja
    1 trzymanie za ręce przy ściane
    2 przygryzanie wargi
    normalnie genialne
    oraz podziękowania za wytrwałość z tymi swoimi ,,badaniami" odnośnie Sei-chana ^^ wyszło po prosu genialnie
    tylko głupia ja nie rozumiem jednego momentu i prosze o wyjaśnienia :( głupia ja :( o co chodzi z tym ak upadła i Akashi kazał jej leżeć po co? bo tylko tego nie czaje
    musze przyznać ze rozumiem ból Arashi na zakupach, mnie mama wyciągnęła dzisiaj na zakupy i oczywiście jej sie spaceru zachciało, litości upał że same wkońcu wiecie...
    więc wybrałaś świetny moment na dodanie elementu męczeństwa zakupów łatwo sie dzięki temu wczułam XD
    a teraz pliiiis o spoiler czy będzie zaaranżowany ślub????? :D
    ło luj sie rozpisałam XD mam nadzieje ze dotrwałaś z komentarzem do końca
    więc w skrócie Świetny rozdział :DDDDD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. chwila dopiero teraz skojarzyłam XD
      jak pisałaś że będzie sie coś działo z Arashi i ścianą myślałam ze sie pobiją (nwm z kim) a tobie o to chodziło ^^
      http://pl.memgenerator.pl/mem-image/geniusz-kur-a-geniusz-pl-ae0808

      Usuń
    2. Okey przybywam z odsieczą xD. Ciesze się, że ci się podoba ^^. Zakupów też nie lubię, ale lepsze to niż nic ;p. Ej jednak wychodzi moje zamiłowanie do 50 twarzy Grey'a cóż kocham faceta ^^ Akashi będzie jeszcze lepszy od niego! Rezygnuje z podrabiania oryginału ;) Zrobię swoją zbliżoną wersję. Wiesz co z tym upadkiem to żeby się nie podnosiła, bo zaraz upadłaby drugi raz. Uderzyła główką biedna. Widocznie słabo opisałam scenę....przepraszam! ;D Ściana? No tak ściana. Zajebista, akcja nawet Grey mu jej zazdrości ^^ Przegryzanie wargi jest w sumie też moje....Wow,ale się rozpisałam xD

      Usuń
    3. dziękuję za wyjasnienia :D
      masz racje lepsza jest wersja Akashi/Grey :D
      więc cieszy mnie że rezygnujesz z dązeniem do oryginału, twoja wersja lepsza :)
      ale co do tej sceny ze ścianą, przyznaję Anastazja z książki może żałować że nie miała takiej sceny ^^ ale za to ona sie może pochwalić pocałunkiem w scenie ze ścianą XD ale wiem że ty też do tego dojdziesz :D
      oo mam pytanie kiedy będzie znowu gnębienie Aomine XD

      Usuń
    4. Bo Anastazja żałuje, że ściana jej nie lubi ^^ Kto by nie chciał wziąć z Akashim udziału w takiej scenie. Nie zgodzę się, że Akashi/Grey lepszy od oryginalnej sadystycznej wersji, ale na pewno lepszy od wersji z 1 rozdziału ^^

      Usuń
  3. Hej! Miałam zajrzeć do Ciebie już z dwa dni temu, ale niestety moje życie wspaniałej gospodyni domowej pochłania więcej czasu, niż mogłabym się spodziewać^^.
    Chociaż jak weszłam to okazało się, że już miałam Twój blog w zakładkach, żeby poczytać sobie jak już będzie trochę więcej treści :)
    Teraz przejdę do rzeczy. Moim zdaniem nie powinnaś tak zwracać uwagi na to, czy Twój Akashi jest idealnym odwzorowaniem oryginału, czy też nie. To jest Twoje opowiadanie i on w zależności od tego, w jakiej sytuacji go w fabule postawisz, tak też może mieć różne reakcje i zachowania. Na dobrą sprawę, ani w anime, ani w mandze nie pokazano jego bliższych relacji z jakąkolwiek dziewczyną, więc kto wie, jak by się zachowywał…? Poza tym Twój Seijurou posiada swoje najważniejsze, charakterystyczne cechy, więc wszystko jest w jak najlepszym porządku. Problem by był, gdyby latał jak postrzelony w tę i z powrotem, podniecając się wszystkim niczym Kise Ryouta i pisząc gorące smski ze swoimi fankami :P Wtedy już średnio przypominałby Akashiego Seijurou którego wszyscy znamy, choć nie powiem, to mogłoby być dość zabawne :D
    Najważniejsze, że fabuła rozwija się naprawdę bardzo fajnie, więc naturalną reakcją czytelnika jest, że czeka na więcej :)
    Tymczasem lecę gotować zupkę i robić inne podniosłe rzeczy, tak jak na dobrą kurę domową przystało!
    Do następnego rozdziału, oby niedługo!
    Ciao! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hahaha Akashi jak Kise to byłby naprawde fajny oneshot ale jako osoba do ciągnących się rozdziałów by już nie przeszlo ale naprawde zabawne by było gdyby był taki Akashi w oneshocie ooooj czytałabym XD

      Usuń
    2. aż chyba zacznę pisać jakiegoś one shota w takim klimacie :D Teraz jestem po kilku piwkach ale może jutro jak otrzeźwieję zabiorę się za coś takiego :P

      Usuń
    3. haha trzymam kciuki i nie moge sie doczekać :D
      widze ze sie balowało XD ^^
      życze żebyś nie miała kaca XD
      ja tam w robocie siedziałam :(
      zbieram na woodstock :D
      życze weny i więcej baletów ^^
      nie moge sie doczekać oneshota jeeeej :DDDD

      Usuń
    4. Dziękuję, że zajrzałaś tutaj mój mistrzu! Życie gospodyni ciężkie bywa, aż się marzy o służbie jak u panicza Seijuro. Wow już miałaś :O Hehe miło mi! :D
      Wiem, bo Akashi jednak jest zbyt trudny jak na mój intelekt nie umiem dobrze wczuć się w jego zachowanie. Tak bardzo się różni od mojego.
      No tak Akashi i dziewczyna w anime lub mandze to by było mocne stracie. On tylko z facetami aż im zazdroszczę. Cieszę się, ze takowe posiada :D już myślałam, że zawaliłam w tym po całości ^^
      Takk Kisie i jego latanie :D To by było społeczną tragedia na skale światową :)
      Z góry przepraszam że tak późno odpisuje, ale do komentarza od swojego mistrza trzeba podejść n poważnie więc i tak to robię :D
      ps: czekam na tego OS :D

      Usuń
  4. Nie wiem, jak ja to zrobiłam. Nie mam zielonego pojęcia, jakim cudem. Ale zaczęłam czytać od trzeciego rozdziału. I prawie wszystko ogarnęłam.
    *wiwaty i rzuty pomidorami*
    Moja wina, moja wina, moja bardzo wielka wina.
    Co chciałam? No to tak, jestem Amaterasu, piszę dziwne opowiadania między innymi o Kuroko no Basket (wypada się przedstawić, nie?) i, spragniona przeczytania jakiegoś opowiadania, znalazłam się u Ciebie. Nie wnikajmy, jakim cudem, jak czy dlaczego. Po prostu jestem.
    Powiem tak: podoba mi się kreacja Seiusia. W tym rozdziale przynajmniej. Ale główna bohaterka to zupełnie co innego.
    Ostatnio tak bardzo narzekam na główne bohaterki opowiadań z Akashim, że to jest zastraszające.
    No tak, bohaterko. Jesteś wspaniała i osiągnięcia Seiusia mogą się schować. Wiem, zaspokoiłam twoje ego, więc możesz pozwolić błyszczeć Akashiemu.
    *dzisiaj jest w stu procentach trzeźwa*
    Well... czekam na ciąg dalszy, bo jestem ciekawa, jak poprowadzisz fabułę. Ciau, ciau.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Brawa dla ciebie! *rzuca nieobiecanym pomidorem* Ale witaj! Już cie lubię proszę pani Amaterasu ;* Komentarz godny mojego rozbawienia jak zawsze ^^ Wybaczam ci twoje grzechy. Idź z Allahem niech cię godnie prowadzi w życiu drogą prostą z drzewami nad jeziorko i mojego bloga ^^
      poproszę o linka do opowiadania panienko! :D Chętnie poczytam. Sei jako Grey miło słyszeć ze się podoba ^^. Też nie lubię głównych bohaterek, ale dziękuje, ze moja ci się podoba *nwm czy dobrze zrozumiałam. Autorka tego bloga należy do osób mało ogarniających.* Dziękuję już za poprawienie samooceny mojego ego i ciesze się z tego powodu ^^ *ja też jestem dziś trzeźwa prze pani* Na pewno nią nie zanudzę ^^ Zmykam pisać rozdział kiedyś trzeba! :D

      Usuń
    2. To podrzucam, skoro lejdi chce:
      www.zapiski-samotnicy.blogspot.com

      Usuń
  5. Widzę Amę, mój senpai <3

    Przeczytam Cię w nocy, koleżanko. Także, do zoba. ;)

    OdpowiedzUsuń