sobota, 15 sierpnia 2015

Rozdział 5

Rozglądałam się po nowych twarzach z zachwytem. Chłopaki przyprowadzili naprawdę cudowne ciacha! Nie wierzę, że takie cudeńka kroczą po tej ziemi, a ja o tym nie wiem! Boże, jak mogłeś ich ukrywać przede mną tyle czasu! Wstydź się, staruchu! Daiki spojrzał na moją uśmiechniętą od ucha do ucha twarz i roześmiał się głośno. Rzuciłam mu jedno z moich spojrzeń typu "zamknij się, bo wykastruję scyzorykiem".
Nowi towarzysze przyglądali mi się z rozbawieniem. Widząc Shin-chana rzuciłam mu się na szyję krzycząc z całych sił:
- Shin-chan! Tak bardzo tęskniłam! - Objął mnie ramionami, klepiąc po plecach. Rozbawienie reszty było jeszcze większe niż sekundę temu. Ucieszyłam się, że moja zachowanie wprawia wszystkich w takie uczucia. Lubię sprawiać, że uśmiech gości na twarzach innych.
- Skaczesz jeszcze wyżej niż za czasów gimnazjum. Dusisz mnie! - Na te słowa ścisnęłam go jeszcze mocniej. Szkoda, że nie zdaje sobie sprawy jak bardzo za nim tęskniłam! Ta zielona gnida jest moim biasem, jeśli chodzi o cudowną generację. Widząc jego lekko już purpurową twarz, puściłam go. Odetchnął z ulgą, a ja posłałam mu dziwny uśmieszek, na który on tylko wywrócił oczami.
- Arashicchi, zapomniałaś o mnie? – Kise, ty blondasku mój. Podbiegłam do niego i wyskoczyłam, by przypić mu piątkę. Uśmiechnął się promienie, wyciągając wyżej dłoń. Zirytowałam się, nie mogąc jej dotknąć. Zdenerwowana walnęłam go z łokcia w brzuch, na co on z bólem się roześmiał.
- Nie bawimy się tak! Tetsu! - Dopiero teraz zauważyłam mojego ukochanego Kuroko. Podbiegłam do niego i przytuliłam mocniej niż zwykle. Musiałam lekko stanąć na palcach, bo nawet on był ode mnie dużo wyższy.
- Cześć, Sasaki-chan. - Jego obojętna i zimna barwa głosu spowodowała, że szybko się od niego odsunęłam robiąc naburmuszoną minę. Obróciłam się do niego plecami i podbiegłam do Aomine i wyrwałam mu paczkę chipsów, które kupiliśmy po drodze.
- Atsushi, łap! - Rzuciłam opakowaniem, a on złapał ją i zaraz otworzył pałaszując całą zawartość. Muszę przyznać, że jeśli chodzi o jedzenie, zawsze się dobrze dogadywaliśmy. Przywitałam się już ze wszystkimi przyjaciółmi, pozostali tylko ci nowi, którzy uważnie mi się przyglądali. Nie mam pojęcia, od którego zacząć. Niepewnie podeszłam do Daikiego, wspięłam się na palce i szepnęłam:
- Od kogo mam zacząć!? POMÓŻ - spojrzał na mnie i wzruszył ramionami, nie racząc odpowiedzieć. Chyba obraził się o chrupki. Zrobiłam minę zbitego szczeniaka i westchnęłam przeciągle, podchodząc do chłopaka, stojącego po lewej stronie Midorimy.
- Sasaki Arashi, miło mi cię poznać. - Ukłoniłam się nisko, zachowując resztki wychowania z rodzinnego domu. Nigdy nie lubiłam robić pierwszego wrażenia, jako ktoś nudny i nie warty uwagi, ale jednak nawyk, przedstawiania się w taki, a nie inny sposób, pozostał. Chłopak przez chwilę stał zmieszany, po czym na jego twarzy pojawił się promienny uśmiech.
- Kazunari Takao - Bez zastanowienia przytulił mnie, a ja odwzajemniłam uścisk beztrosko się uśmiechając. Ukradkiem spojrzałam na Aomine, który zawzięcie i głośno rozmawiał z kimś przez telefon. Miałam ochotę do niego podbiec i wyrwać mu to ustrojstwo, a następnie posłać w cholerę, ale nie zrobiłam tego. Za to podeszłam do kolejnego z chłopaków. Oczywiście ten stał koło Kise, a blondynka o czymś marudziła, zanudzając biedaczynę na śmierć.
- Przepraszam, że wam przeszkadzam - posłałam mordercze spojrzenie Ryota. - Jestem Arashi Sasaki. - Wyciągnęłam w jego kierunku dłoń. - Miło mi cię poznać. - Przechyliłam głowę lekko w bok, uśmiechając się promiennie.
- Yukio Kasamatsu - Uśmiechnął się lekko, po czym uderzył Kise w głowę, na co ten syknął z bólu i zaczął narzekać. Oddaliłam się w podskokach znów zerkając na Daikiego, który dalej wykłócał się przez telefon. Swoje podskoki skierowałam ku Kuroko z jego wysokim kolegą. Przyjrzałam mu się i muszę przyznać, że jest straszny.
- Sasaki Arashi - Ukłoniłam się. - A ty jesteś? - Spojrzał na mnie z góry. Jak ja tego nie lubię. Na moim czole pojawiła się żyłka, która zaczęła pulsować pod wpływem złości. Obrzuciłam go niechętnym spojrzeniem, po czym odwróciłam się na pięcie nie czekając na odpowiedź. W sumie przywitałam się ze wszystkimi i miałam nadzieję, że Aomine w końcu odłoży ten cholerny telefon. Zezłoszczona już wcześniej przez krzywą brew, podeszłam do niego i wyrwałam urządzenie, zerkając na wyświetlacz.
- Momoi, on jest ze mną! - Rozłączyłam się i wcisnęłam telefon w rękę Daikiego. Odwróciłam się do niego tyłem i zwróciłam do reszty - Sushi czy ramen? - Wszyscy uznali, że wolą ramen, więc i na ramen pójdziemy. Uczepiłam się Shin-chan chwytając go pod ramię. Oczywiście nie spodobało mu się to, ale to nie mój problem, tylko jego. Szliśmy powolnym krokiem w kierunku knajpy. Wszyscy żywo ze sobą dyskutowali. Tylko Aomine ciągnął się z tyłu z ponurą miną. Spojrzałam na niego przez ramię, gdy zauważył, że na niego patrzę odwrócił wzrok. Co to ma być? Znowu się obraził!?
- Shin-chan masz fajnego kolegę! - Takao uśmiechnął się do mnie. - Kazunari, weźmiesz mnie na barana? - zapytałam dziecięcym głosem.
- Pewnie! - Słysząc jego odpowiedź bez zastanowienia rzuciłam mu się na plecy wskakując na barana. Z radością podziwiałam widok z góry. Wyczuwam bardzo fajnie spędzony wieczór.
W knajpie zmówiliśmy ramen i siedzieliśmy przy stole wszamując posiłek. Muszę przyznać, że wielkie z nas głodomory, bo każdy zamówił przynajmniej dwie porcje. Siedziałam między Midorimą a Takao. Ich relacje przypominają mi moje z Aomine, a no właśnie Daiki odciął się całkiem od towarzystwa. Dziś zupełnie go nie rozumiem.
- Sasaki, co dziś tak słabo? – rzucił Murasakibara, zajadając już dziesiątą porcje. Westchnęłam przeciągle i zaczęłam mu wygrażać pałeczką.
- Nie jestem aż tak głodna! Ale powiadam Ci, że następnym razem zostaniesz w tyle! – Na moją kąśliwą uwagę wszyscy wybuchnęli śmiechem. Nawet pan Aomnie uraczył mnie swoim uśmieszkiem, jak miło ziom! Klasnęłam w dłonie.
- Teraz czas zmienić lokal. Klub? Wszyscy za? -Wymienili się spojrzeniami i przytaknęli, więc szybko opuściliśmy knajpę. Za posiłek zapłacił najbardziej kasiasty dzieciak, czyli ja.
W klubie panował duży tłum, w którym lekko się gubiłam, więc Kise zaproponował, że weźmie mnie na ręce. Przystanęłam na tą propozycję, wskakując mu w ramiona.
- Mamo! Tylko uważaj - drażniłam się z nim. Śmiał się, a jego uśmiech był dla mnie czymś zabawnym. Od zawsze uważałam, że nikt nie ma piękniejszego uśmiechu niż on. Przebiliśmy się przez tłum i usiedliśmy przy stoliku, zamawiając sake. Chłopki cieszyli się jak dzieci na wieść, że znów ja stawiam. Zaczęliśmy pić kolejkę za kolejką, aż w końcu ktoś zaproponował żebyśmy się poruszali na parkiecie.
- Ludziska, chodźmy potańczyć! - Mówiłam już, że nie lubię kolegi Kuroko? Tak? To dobrze, bo zmieniłam zadnie i go nienawidzę.
- Nie idę! Nie umiem tańczyć! Ale wy możecie iść! - próbowałam przekrzyczeć muzykę, ale moje struny głosowe są zbyt słabe na takie wyczyny.
- Arashi-chan, chodź. - Kise nachylił się nad moim uchem.
- Nie, nie, nie, zdecydowanie nie!
- No chodź! Nie może być tak źle! - Kasamatsu był jak zawsze bardzo przekonywujący. Oczywiście na najgłupszy pomysł wpadł Kagami, biorąc mnie na ręce i ciągnąc na parkiet. Kopałam i biłam go pięściami, ale na tego osła nic nie działa. Odstawił mnie na podłogę, a reszta towarzystwa dołączyła do nas tańcząc jak oszalałe małpy, które uciekły z zoo i naćpały się herbatką dla niemowląt. Nie mając wyjścia, zaczęłam się kołysać w rytm muzyki, depcząc im po stopach. Dziękuję mi, że nie zwracali na to żadnej uwagi. Po półgodzinie poczułam się zmęczona i wróciłam do stolika. Daiki siedział pochylony do przodu ze spuszczoną głową. Podeszłam do niego i objęłam od tyłu, kładąc brodę na jego ramieniu. Spojrzał na mnie i lekko uśmiechnął się. Usiadłam obok niego, wcześniej czochrając go po włosach.
- Co jest ponuraku? Źle się bawisz?
- Nie. - Zawiało chłodem, aż przeszły mnie dreszcze.
- Przecież widzę! Co jest? - Objęłam go ramieniem, opierając głowę na jego przedramieniu.
- Nic mi nie jest. - Duszkiem wypił zawartość szklanki, którą trzymał w ręce. Już miałam się po raz kolejny odezwać, gdy wróciła wesoła ferajna, śpiewając najnowszy kawałek Justina Biebera. Alkohol naprawdę wyżarł im resztki świadomości. Zamówiliśmy kolejna kolejkę pijąc bez umiaru i śpiewając utwory wszystkich artystów, poczynając od Rihanny, a kończąc na zespołach rokowych.
- Zagrajmy w butelkę!
- Nie mamy butelki, Ryota - Słusznie zauważył Shin-chan.
- Możemy użyć mojego buta! - Taiga jesteś naprawdę głupi, ale cóż może być i ten but.
- Ja zaczynam! - Zakręcił butem, który wypadł na Kasamatsu.
- Prawda czy wyzwanie?
- Wyzwanie.
- Dobra podejdź do barmanki i weź jej numer - brunet pewnie wstał i chwiejnym krokiem podszedł do barmanki. Chwilę z nią rozmawiał, po czym wrócił do stolika.
- I?
- Mam - wskazał na swoją rękę, na której widniał numer zapisany czerwoną szminką. Chwycił buta i nim zakręcił. Owa rzecz wskazała na Takao.
- Dobra, to ja chcę pytanie.
- Ok. Jak śpiąca królewna budziła krasnoludki?
- No, jak to jak? Napieprzała ich po głowach! - Popatrzyliśmy na niego niedowierzaniem, a ten tylko wzruszył ramionami i zakręcił butem, który wypadł na mnie.
- Pytanko czy wyzwanko?
- Wyzwanie.
- Dobra, z którym z nas byś się przespała? - zrobiłam facepalma, a reszta wybuchnęła śmiechem - No co? Przecież chciała pytanie.
- Wyzwanie Takao, ona chciała wyzwanie. – Kazunari podrapał się po głowie.
- Dobra! Powiedz, że mnie kochasz!
-Kocham cię! - zakręciłam butem, który wskazał na Kise.
- Ja chcę pytanie, bo wiem, co siedzi w twojej główce już od dawana, Arashi!
- Hmmm… jesteś gejem?
- Nie!
- Dlaczego nie jesteś gejem!? Geje są słodcy!
- Bo nie jestem, wolę lesbijki!
- Nie znasz się! – krzyknęłam, a on chwycił buta i zakręcił nim. Oczywiście wypadło na Aomnie.
- Wyzwanie - odparł obojętnie.
- Pocałuj Arashi! - spojrzał na mnie i wstał od stołu, podchodząc do mnie i całując w czoło. Mimo wszystko poczułam rozczarowanie. Wrócił z powrotem na swoje miejsce.
           Dwie godziny później wszyscy już spali na stoliku oprócz mnie i Aomnie. Położył głowę na moich kolanach i bawił się moimi włosami.
- Arashi, to co z ta kolacją? Idziemy?
- Teraz? – spanikowałam, unikając jego spojrzenia, które błądziło po całym pomieszczeniu.
- Nie głuptasie, w sobotę - uśmiechnął się. - Chcesz wrócić do domu?
- A co z resztą?
- Zamówiłem już taksówkę i podałem kierowcy ich adres. Kuroko jest w miarę trzeźwy, więc sobie poradzi.
- No tak, niewiele wypił - dalej unikałam jego wzroku. Podniósł się do siadu.
- Jeśli naprawdę nie chcesz iść na tą kolację, to nie ma sprawy. -Uśmiechnął się. Zauważyłam w tym geście rozczarowanie.
- Nie wygłupiaj....
- Gdzie jest Nemo! - Spojrzałam na Taigę, który udawał, że pływa. Wybuchnęłam śmiechem. Kagami miotał się, wymachując rękami. - Gdzie są klucze od czołgu!? - Daiki spojrzał na niego, po czym zrobił typowego facepalma.
- Mówiłem Mariolce o ogórkach! No mówię, że mówiłem! - po raz kolejny wybuchnęłam niepohamowanym śmiechem. Taiga prowadził niezrozumiałe dialogi sam ze sobą. Łzy zaczęły lecieć po moich policzkach, lekko opadając na kolana.
- On zdecydowanie nie powinien pić. - Aomine podniósł się i założył kurtkę. - Poradzisz sobie, Tetsu?
- Tak, Aomine-kun.
- Dobra to ja idę, Sasaki zostajesz? - rzucił do mnie przez ramię, kierując się w stronę wyjścia. Szybko zerwałam się na równe nogi zakładając bluzę i ruszyłam przed siebie, żeby go dogonić. - Trzymaj się, Tetsyua! - rzuciłam machając mu na odchodnym. Aomine czekał na mnie przed wyjściem z klubu, opierając się o ścianę.
- Zimno – syknęłam, zapinając ubranie i chowając dłonie do kieszeni.
- Odprowadzę cię do domu, ok?
- Nie musisz. Mieszkasz po drugiej stronie miasta! - Uśmiechnęłam się przyśpieszając kroku. Jest tak cholernie zimno.
- Trudno - Pierwszy raz dziś się uśmiechnął. Pierwszy, kurde, raz. Zrobiłam to samo, zrównując z nim krok.
- Jak kolano?
- Teraz jak mi o tym przypomniałeś, to boli - roześmiał się, idąc dalej. On naprawdę czasami nie ma wyczucia. Resztę drogi szliśmy w milczeniu. Dobra nie całkowitym, bo psułam atmosferę zgrzytaniem zębami z zimna. Zdecydowanie wolę idealną i słoneczną pogodę.
Zmarznięta jak sopel lodu, rzuciłam się na drzwi, nerwowo próbując je otworzyć. Śmiech Aomnie zupełnie nie wytrącał mnie z rytmu wkładania klucza do dziurki, jakkolwiek dziwnie i zabawnie to brzmi. Skostniałe dłonie dobijały mnie na każdy możliwy sposób. Klucz wypadł w końcu z moich dłoni. Zrezygnowana przeklęłam siarczyście, schylając się po głupie klucze od mieszkania.
- Pomóc ci? - wydusił z siebie, zanosząc się śmiechem. Posłałam mu jedno z tych morderczych spojrzeń i rzuciłam w niego kluczami.
- Czyń powinności, sługo! - kolejny atak zabójczego śmiechu. Szybkim i sprawnym ruchem otworzył drzwi, wpychając mnie do środka i zamykając je za sobą. Daiki rozłożył się na kanapie. Nawet nie raczył zdjąć butów. Rozebrałam się i czmychnęłam do pokoju żeby się przebrać. Oczywiście nic nie mogłam znaleźć w tym cholernym porządku. Dziesięć minut przetrząsałam szafę w poszukiwaniu mojej ukochanej, ciepłej piżamki. Po udanych poszukiwaniach założyłam ją na siebie i zeszłam na dół. Aomine dalej siedział na kanapie rozwalony jak królewicz z przymkniętymi powiekami i lekko rozchylonymi ustami. Otulony w kurtkę ze schowanymi rękami do kieszeni wyglądał dość seksownie. Przegryzłam wargę zapalając światło. Usiadłam naprzeciwko niego szczerząc się.
- Co ci tak wesoło? - Podniósł się do siadu, mierząc mnie wzrokiem. - Żyrafa? Poważnie? - Zmarszczył czoło dalej się gapiąc.
-Tak, są słodkie, tak, jak ja! - Wskazałam na siebie jeszcze bardziej się szczerząc.
- Nie jesteś słodka - poważna mina zupełnie do niego nie pasuje.
- Nauczyłaś się sprzątać? - rzucił rozglądając się dokoła. Tym razem to ja zmarszczyłam brwi.
- Chcesz coś do picia?
- Nie, siadaj - zrobiłam co chciał i zajęłam miejsce obok niego. Położył głowę na moich kolanach. - Dużo wygodniej. - Uśmiechnął się, więc zrobiłam to samo. Muszę przyznać, że uwielbiam tego idiotę, jak nikogo innego. Zamknął oczy, a głupi uśmieszek nie schodził mu z twarzy.
- Co?
- Nic, po prostu źle zapięłaś piżamkę - uśmiechnął się jeszcze szerzej, podnosząc się do siadu. Spojrzałam na zapięcie ubrania.
- Zboczeniec!- zrobiłam typowego facepalma, cała się czerwieniąc. Roześmiał się, ale mi zupełnie nie było do śmiechu. Zakrywałam twarz dłońmi i potrząsałam nią. Kolejny głośny śmiech rozległ się po pomieszczeniu, a ja czułam się jeszcze bardziej żenująco.
- Przestań trząść tą głową. To wkurzające. - Przestałam. - No już przestań, nie patrzę - lekko odsłoniłam twarz, by upewnić się, czy to prawda. Siedział odwrócony w drugą stronę. Szybko zapięłam piżamę.
- Już możesz się odwrócić - zrobił to i uśmiechnął się, czochrając mnie po włosach. Znów położył głowę na moich kolanach.
- Dobranoc.
Długo po tym nie mogłam zasnąć. Pomijając fakt, że Daiki strasznie chrapie, ale jestem już do tego przyzwyczajona. Gdy chodziliśmy jeszcze do gimnazjum często zostawał u mnie na noc. Nie z własnej woli tylko przez nieustanne prośby mojej mamy. Zawsze marudziła, że nie dam sobie rady z moim bardzo panikarskim i wyolbrzymiając wszystko dziecinnym zachowaniem. Po części miała rację. Jestem panikarą, boję się ciemności i piszczę na widok poruszającej się zasłony w oknie. Skruszony Aomine często ze mną zostawał. Z czasem przyzwyczaił się do tego tak bardzo, że wpadał co weekend na noc. Fajnie poczuć się znów, jak za czasów gimnazjum.


♔♔♔
O kurcze prawie miesiąc nie było rozdziału O.o Przepraszam moja wena uciekła i nie chce wrócić. Nie dobra jest. Jestem ciekawa czy ktokolwiek czekał na rozdział. Meh zobaczymy ;) Miłego czytania.

12 komentarzy:

  1. Ja czekałam! :D I nareszcie dodałaś! Jaki zaciesz mam! XD
    To, że Seijuro nie było w tym rozdziale wynagradza w pełni ta seksowność Aomine i reszty pokolenia cudów. :P
    Imprezka bosssska. Mam nadzieję, że szósty rozdział już niedługo.
    Pozdrawiam i życzę weny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet go nie zaczęłam ;-; wena nie chce wrócić, a musi mi towarzyszyć, bo inaczej będzie krótko, nudno i nie zabawnie.

      Usuń
  2. Nie byłam pierwsza
    .
    .
    .
    p_q ja ryczę
    Jak mogłaś mnie nie poinformować o nowej notce?! Ja tu sobie wchodzę po tekst na spam *tak, ciągle znajduję niezaspamowane przeze mnie blogi*, a tu rozdział piąty i już jeden komentarz :P
    Też chcę na barana u Kazu-chan~~
    Kigurumi Arashi jest słodki, żyrafka~~
    Na koniec dodam, że czekam na więcej i aby wena cię nie opuszczała!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobra Hime! nie było cię na gg dobrze ci przypominam, więc jak miałam ci powiedzieć, że jest rozdział co? Meh bądź więcej na gg! :D

      Usuń
  3. Świetny rozdział, myślałam, że Arashi już bardziej lubić nie moge ale jak powiedziała ze nie lubi Kagamiego :D uwielbiam ją jeszcze bardziej :D ale te monologi Kagamiego po pijaku normalnie rozwalają system hahahaha
    Szkoda tylko ze nie było Akashiego :( myślałam że jakoś wpadnie i sie zezłości z zazdrości o Arashi lub że ją chociaż widział a tu nie :( ale i tak genialny rozdział ^^
    nie przejmuj sie tą dłuższą nieobecnością tylko już tak więcej nie rób XD pliiiiis :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hehe Arashi taka bardzo moja :D Dobra postaram się więcej nie nawalać, ale to wina braku weny, lenistwa i ciepła i wakacji :) Zrobiłam się jeszcze bardziej leniwa niż zwykle ;-; ale już co nieco zaczęłam tam pisać może się wyrobie przed rozpoczęciem roku

      Usuń
  4. Całkiem niezła ta imprezka, nie ma co :P Jednak nie przebiła Aomine mimo wszystko :) Szkoda, że nie było Akashiego, ale Arashi również musi trochę od niego odpocząć, bo może zwariować O.O np. będzie miała alter-ego?? XD
    Czekam na następny i życzę weny <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. alter ego..hmmm zastanowię się. Już Akashi ma swoje alter ego, które będzie niezwykle mieszać jak się fabuła rozkręci co już jest blisko. Rozdział może dwa.

      Usuń
    2. Ola lubić takie akcje, szczególnie jeśli w centrum jest Akashi :P

      Usuń
  5. Lol chyba skopię twoją wene i odechce jej się znikania :/
    Ej jestem głodna i nie wiem przez to co napisać, więc tak: zasuwaj w podskokach do worda, bo ja chcę kurna kolejne rozdziały.! To co przeczytałam jest supi dupi i normalnie nie wyczymie, jeżeli zaraz nie dostanę kolejnej dawki tego opowiadania! I kij w oko, że nie oglądałam tego animca i kurna nie wiem kto kim jest, ale nie ważne!
    Do następnego supi rozdziału panienko! Nie karz na siebie czekać! Pozdro sześć set i hasło to W Alpach rosną banany. Pamiętaj kurde belek!

    OdpowiedzUsuń
  6. Hejo! Kiedy zamierzasz wstawić następny rozdział? Czy weny Ci dalej brak? :(
    - Raven

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Napisze go w piątek/sobotę i jeśli moja Yuriko ogranie się z betowaniem w ten week to będzie w niedzielę wieczorem ;) Spokojnie wiem, że niektórzy czekają :) Nie zapomniałam o was :)

      Usuń