Rozglądałam się po nowych twarzach z
zachwytem. Chłopaki przyprowadzili naprawdę cudowne ciacha! Nie wierzę, że
takie cudeńka kroczą po tej ziemi, a ja o tym nie wiem! Boże, jak mogłeś ich
ukrywać przede mną tyle czasu! Wstydź się, staruchu! Daiki spojrzał na moją
uśmiechniętą od ucha do ucha twarz i roześmiał się głośno. Rzuciłam mu jedno z
moich spojrzeń typu "zamknij się, bo wykastruję scyzorykiem".
Nowi towarzysze przyglądali mi się z rozbawieniem. Widząc Shin-chana rzuciłam mu się na szyję krzycząc z całych sił:
Nowi towarzysze przyglądali mi się z rozbawieniem. Widząc Shin-chana rzuciłam mu się na szyję krzycząc z całych sił:
- Shin-chan! Tak bardzo tęskniłam! - Objął
mnie ramionami, klepiąc po plecach. Rozbawienie reszty było jeszcze większe niż
sekundę temu. Ucieszyłam się, że moja zachowanie wprawia wszystkich w takie
uczucia. Lubię sprawiać, że uśmiech gości na twarzach innych.
- Skaczesz jeszcze wyżej niż za czasów
gimnazjum. Dusisz mnie! - Na te słowa ścisnęłam go jeszcze mocniej. Szkoda, że
nie zdaje sobie sprawy jak bardzo za nim tęskniłam! Ta zielona gnida jest moim biasem,
jeśli chodzi o cudowną generację. Widząc jego lekko już purpurową twarz,
puściłam go. Odetchnął z ulgą, a ja posłałam mu dziwny uśmieszek, na który on
tylko wywrócił oczami.
- Arashicchi, zapomniałaś o mnie? – Kise,
ty blondasku mój. Podbiegłam do niego i wyskoczyłam, by przypić mu piątkę.
Uśmiechnął się promienie, wyciągając wyżej dłoń. Zirytowałam się, nie mogąc jej
dotknąć. Zdenerwowana walnęłam go z łokcia w brzuch, na co on z bólem się
roześmiał.
- Nie bawimy się tak! Tetsu! - Dopiero
teraz zauważyłam mojego ukochanego Kuroko. Podbiegłam do niego i przytuliłam
mocniej niż zwykle. Musiałam lekko stanąć na palcach, bo nawet on był ode mnie
dużo wyższy.
- Cześć, Sasaki-chan. - Jego obojętna i
zimna barwa głosu spowodowała, że szybko się od niego odsunęłam robiąc
naburmuszoną minę. Obróciłam się do niego plecami i podbiegłam do Aomine i
wyrwałam mu paczkę chipsów, które kupiliśmy po drodze.
- Atsushi, łap! - Rzuciłam opakowaniem, a
on złapał ją i zaraz otworzył pałaszując całą zawartość. Muszę przyznać, że
jeśli chodzi o jedzenie, zawsze się dobrze dogadywaliśmy. Przywitałam się już
ze wszystkimi przyjaciółmi, pozostali tylko ci nowi, którzy uważnie mi się
przyglądali. Nie mam pojęcia, od którego zacząć. Niepewnie podeszłam do
Daikiego, wspięłam się na palce i szepnęłam:
- Od kogo mam zacząć!? POMÓŻ - spojrzał na
mnie i wzruszył ramionami, nie racząc odpowiedzieć. Chyba obraził się o
chrupki. Zrobiłam minę zbitego szczeniaka i westchnęłam przeciągle, podchodząc
do chłopaka, stojącego po lewej stronie Midorimy.
- Sasaki Arashi, miło mi cię poznać. - Ukłoniłam
się nisko, zachowując resztki wychowania z rodzinnego domu. Nigdy nie lubiłam
robić pierwszego wrażenia, jako ktoś nudny i nie warty uwagi, ale jednak nawyk,
przedstawiania się w taki, a nie inny sposób, pozostał. Chłopak przez chwilę
stał zmieszany, po czym na jego twarzy pojawił się promienny uśmiech.
- Kazunari Takao - Bez zastanowienia
przytulił mnie, a ja odwzajemniłam uścisk beztrosko się uśmiechając. Ukradkiem
spojrzałam na Aomine, który zawzięcie i głośno rozmawiał z kimś przez telefon.
Miałam ochotę do niego podbiec i wyrwać mu to ustrojstwo, a następnie posłać w
cholerę, ale nie zrobiłam tego. Za to podeszłam do kolejnego z chłopaków.
Oczywiście ten stał koło Kise, a blondynka o czymś marudziła, zanudzając
biedaczynę na śmierć.
- Przepraszam, że wam przeszkadzam -
posłałam mordercze spojrzenie Ryota. - Jestem Arashi Sasaki. - Wyciągnęłam w
jego kierunku dłoń. - Miło mi cię poznać. - Przechyliłam głowę lekko w bok,
uśmiechając się promiennie.
- Yukio Kasamatsu - Uśmiechnął się lekko,
po czym uderzył Kise w głowę, na co ten syknął z bólu i zaczął narzekać.
Oddaliłam się w podskokach znów zerkając na Daikiego, który dalej wykłócał się
przez telefon. Swoje podskoki skierowałam ku Kuroko z jego wysokim kolegą.
Przyjrzałam mu się i muszę przyznać, że jest straszny.
- Sasaki Arashi - Ukłoniłam się. - A ty
jesteś? - Spojrzał na mnie z góry. Jak ja tego nie lubię. Na moim czole
pojawiła się żyłka, która zaczęła pulsować pod wpływem złości. Obrzuciłam go
niechętnym spojrzeniem, po czym odwróciłam się na pięcie nie czekając na
odpowiedź. W sumie przywitałam się ze wszystkimi i miałam nadzieję, że Aomine w
końcu odłoży ten cholerny telefon. Zezłoszczona już wcześniej przez krzywą
brew, podeszłam do niego i wyrwałam urządzenie, zerkając na wyświetlacz.
- Momoi, on jest ze mną! - Rozłączyłam się
i wcisnęłam telefon w rękę Daikiego. Odwróciłam się do niego tyłem i zwróciłam
do reszty - Sushi czy ramen? - Wszyscy uznali, że wolą ramen, więc i na ramen
pójdziemy. Uczepiłam się Shin-chan chwytając go pod ramię. Oczywiście nie
spodobało mu się to, ale to nie mój problem, tylko jego. Szliśmy powolnym
krokiem w kierunku knajpy. Wszyscy żywo ze sobą dyskutowali. Tylko Aomine
ciągnął się z tyłu z ponurą miną. Spojrzałam na niego przez ramię, gdy zauważył,
że na niego patrzę odwrócił wzrok. Co to ma być? Znowu się obraził!?
- Shin-chan masz fajnego kolegę! - Takao
uśmiechnął się do mnie. - Kazunari, weźmiesz mnie na barana? - zapytałam
dziecięcym głosem.
- Pewnie! - Słysząc jego odpowiedź bez
zastanowienia rzuciłam mu się na plecy wskakując na barana. Z radością
podziwiałam widok z góry. Wyczuwam bardzo fajnie spędzony wieczór.
W knajpie zmówiliśmy ramen i siedzieliśmy
przy stole wszamując posiłek. Muszę przyznać, że wielkie z nas głodomory, bo
każdy zamówił przynajmniej dwie porcje. Siedziałam między Midorimą a Takao. Ich
relacje przypominają mi moje z Aomine, a no właśnie Daiki odciął się całkiem od
towarzystwa. Dziś zupełnie go nie rozumiem.
- Sasaki, co dziś tak słabo? – rzucił
Murasakibara, zajadając już dziesiątą porcje. Westchnęłam przeciągle i zaczęłam
mu wygrażać pałeczką.
- Nie jestem aż tak głodna! Ale powiadam
Ci, że następnym razem zostaniesz w tyle! – Na moją kąśliwą uwagę wszyscy
wybuchnęli śmiechem. Nawet pan Aomnie uraczył mnie swoim uśmieszkiem, jak miło
ziom! Klasnęłam w dłonie.
- Teraz czas zmienić lokal. Klub? Wszyscy za? -Wymienili się
spojrzeniami i przytaknęli, więc szybko opuściliśmy knajpę. Za posiłek zapłacił
najbardziej kasiasty dzieciak, czyli ja.
W klubie panował duży tłum, w którym lekko
się gubiłam, więc Kise zaproponował, że weźmie mnie na ręce. Przystanęłam na tą
propozycję, wskakując mu w ramiona.
- Mamo! Tylko uważaj - drażniłam się z
nim. Śmiał się, a jego uśmiech był dla mnie czymś zabawnym. Od zawsze uważałam,
że nikt nie ma piękniejszego uśmiechu niż on. Przebiliśmy się przez tłum i
usiedliśmy przy stoliku, zamawiając sake. Chłopki cieszyli się jak dzieci na
wieść, że znów ja stawiam. Zaczęliśmy pić kolejkę za kolejką, aż w końcu ktoś
zaproponował żebyśmy się poruszali na parkiecie.
- Ludziska, chodźmy potańczyć! - Mówiłam
już, że nie lubię kolegi Kuroko? Tak? To dobrze, bo zmieniłam zadnie i go
nienawidzę.
- Nie idę! Nie umiem tańczyć! Ale wy
możecie iść! - próbowałam przekrzyczeć muzykę, ale moje struny głosowe są zbyt
słabe na takie wyczyny.
- Arashi-chan, chodź. - Kise nachylił się
nad moim uchem.
- Nie, nie, nie, zdecydowanie nie!
- No chodź! Nie może być tak źle! -
Kasamatsu był jak zawsze bardzo przekonywujący. Oczywiście na najgłupszy pomysł
wpadł Kagami, biorąc mnie na ręce i ciągnąc na parkiet. Kopałam i biłam go
pięściami, ale na tego osła nic nie działa. Odstawił mnie na podłogę, a reszta
towarzystwa dołączyła do nas tańcząc jak oszalałe małpy, które uciekły z zoo i
naćpały się herbatką dla niemowląt. Nie mając wyjścia, zaczęłam się kołysać w
rytm muzyki, depcząc im po stopach. Dziękuję mi, że nie zwracali na to żadnej
uwagi. Po półgodzinie poczułam się zmęczona i wróciłam do stolika. Daiki
siedział pochylony do przodu ze spuszczoną głową. Podeszłam do niego i objęłam
od tyłu, kładąc brodę na jego ramieniu. Spojrzał na mnie i lekko uśmiechnął się.
Usiadłam obok niego, wcześniej czochrając go po włosach.
- Co jest ponuraku? Źle się bawisz?
- Nie. - Zawiało chłodem, aż przeszły mnie
dreszcze.
- Przecież widzę! Co jest? - Objęłam go
ramieniem, opierając głowę na jego przedramieniu.
- Nic mi nie jest. - Duszkiem wypił
zawartość szklanki, którą trzymał w ręce. Już miałam się po raz kolejny odezwać,
gdy wróciła wesoła ferajna, śpiewając najnowszy kawałek Justina Biebera.
Alkohol naprawdę wyżarł im resztki świadomości. Zamówiliśmy kolejna kolejkę
pijąc bez umiaru i śpiewając utwory wszystkich artystów, poczynając od Rihanny,
a kończąc na zespołach rokowych.
- Zagrajmy w butelkę!
- Nie mamy butelki, Ryota - Słusznie
zauważył Shin-chan.
- Możemy użyć mojego buta! - Taiga jesteś
naprawdę głupi, ale cóż może być i ten but.
- Ja zaczynam! - Zakręcił butem, który
wypadł na Kasamatsu.
- Prawda czy wyzwanie?
- Wyzwanie.
- Dobra podejdź do barmanki i weź jej
numer - brunet pewnie wstał i chwiejnym krokiem podszedł do barmanki. Chwilę z
nią rozmawiał, po czym wrócił do stolika.
- I?
- Mam - wskazał na swoją rękę, na której
widniał numer zapisany czerwoną szminką. Chwycił buta i nim zakręcił. Owa rzecz
wskazała na Takao.
- Dobra, to ja chcę pytanie.
- Ok. Jak śpiąca królewna budziła
krasnoludki?
- No, jak to jak? Napieprzała ich po
głowach! - Popatrzyliśmy na niego niedowierzaniem, a ten tylko wzruszył
ramionami i zakręcił butem, który wypadł na mnie.
- Pytanko czy wyzwanko?
- Wyzwanie.
- Dobra, z którym z nas byś się przespała?
- zrobiłam facepalma, a reszta wybuchnęła śmiechem - No co? Przecież chciała
pytanie.
- Wyzwanie Takao, ona chciała wyzwanie. – Kazunari
podrapał się po głowie.
- Dobra! Powiedz, że mnie kochasz!
-Kocham cię! - zakręciłam butem, który
wskazał na Kise.
- Ja chcę pytanie, bo wiem, co siedzi w twojej główce już od
dawana, Arashi!
- Hmmm… jesteś gejem?
- Nie!
- Dlaczego nie jesteś gejem!? Geje są
słodcy!
- Bo nie jestem, wolę lesbijki!
- Nie znasz się! – krzyknęłam, a on
chwycił buta i zakręcił nim. Oczywiście wypadło na Aomnie.
- Wyzwanie - odparł obojętnie.
- Pocałuj Arashi! - spojrzał na mnie i
wstał od stołu, podchodząc do mnie i całując w czoło. Mimo wszystko poczułam
rozczarowanie. Wrócił z powrotem na swoje miejsce.
Dwie godziny później wszyscy już spali na stoliku oprócz mnie i Aomnie.
Położył głowę na moich kolanach i bawił się moimi włosami.
- Arashi, to co z ta kolacją? Idziemy?
- Teraz? – spanikowałam, unikając jego spojrzenia,
które błądziło po całym pomieszczeniu.
- Nie głuptasie, w sobotę - uśmiechnął się.
- Chcesz wrócić do domu?
- A co z resztą?
- Zamówiłem już taksówkę i podałem
kierowcy ich adres. Kuroko jest w miarę trzeźwy, więc sobie poradzi.
- No tak, niewiele wypił - dalej unikałam
jego wzroku. Podniósł się do siadu.
- Jeśli naprawdę nie chcesz iść na tą
kolację, to nie ma sprawy. -Uśmiechnął się. Zauważyłam w tym geście
rozczarowanie.
- Nie wygłupiaj....
- Gdzie jest Nemo! - Spojrzałam na Taigę,
który udawał, że pływa. Wybuchnęłam śmiechem. Kagami miotał się, wymachując
rękami. - Gdzie są klucze od czołgu!? - Daiki spojrzał na niego, po czym zrobił
typowego facepalma.
- Mówiłem Mariolce o ogórkach! No mówię,
że mówiłem! - po raz kolejny wybuchnęłam niepohamowanym śmiechem. Taiga
prowadził niezrozumiałe dialogi sam ze sobą. Łzy zaczęły lecieć po moich
policzkach, lekko opadając na kolana.
- On zdecydowanie nie powinien pić. -
Aomine podniósł się i założył kurtkę. - Poradzisz sobie, Tetsu?
- Tak, Aomine-kun.
- Dobra to ja idę, Sasaki zostajesz? -
rzucił do mnie przez ramię, kierując się w stronę wyjścia. Szybko zerwałam się
na równe nogi zakładając bluzę i ruszyłam przed siebie, żeby go dogonić. -
Trzymaj się, Tetsyua! - rzuciłam machając mu na odchodnym. Aomine czekał na
mnie przed wyjściem z klubu, opierając się o ścianę.
- Zimno – syknęłam, zapinając ubranie i
chowając dłonie do kieszeni.
- Odprowadzę cię do domu, ok?
- Nie musisz. Mieszkasz po drugiej stronie
miasta! - Uśmiechnęłam się przyśpieszając kroku. Jest tak cholernie zimno.
- Trudno - Pierwszy raz dziś się
uśmiechnął. Pierwszy, kurde, raz. Zrobiłam to samo, zrównując z nim krok.
- Jak kolano?
- Teraz jak mi o tym przypomniałeś, to
boli - roześmiał się, idąc dalej. On naprawdę czasami nie ma wyczucia. Resztę
drogi szliśmy w milczeniu. Dobra nie całkowitym, bo psułam atmosferę
zgrzytaniem zębami z zimna. Zdecydowanie wolę idealną i słoneczną pogodę.
Zmarznięta jak sopel lodu, rzuciłam się na
drzwi, nerwowo próbując je otworzyć. Śmiech Aomnie zupełnie nie wytrącał mnie z
rytmu wkładania klucza do dziurki, jakkolwiek dziwnie i zabawnie to brzmi.
Skostniałe dłonie dobijały mnie na każdy możliwy sposób. Klucz wypadł w końcu z
moich dłoni. Zrezygnowana przeklęłam siarczyście, schylając się po głupie
klucze od mieszkania.
- Pomóc ci? - wydusił z siebie, zanosząc
się śmiechem. Posłałam mu jedno z tych morderczych spojrzeń i rzuciłam w niego
kluczami.
- Czyń powinności, sługo! - kolejny atak
zabójczego śmiechu. Szybkim i sprawnym ruchem otworzył drzwi, wpychając mnie do
środka i zamykając je za sobą. Daiki rozłożył się na kanapie. Nawet nie raczył
zdjąć butów. Rozebrałam się i czmychnęłam do pokoju żeby się przebrać.
Oczywiście nic nie mogłam znaleźć w tym cholernym porządku. Dziesięć minut
przetrząsałam szafę w poszukiwaniu mojej ukochanej, ciepłej piżamki. Po udanych poszukiwaniach założyłam ją na siebie i zeszłam na
dół. Aomine dalej siedział na kanapie rozwalony jak królewicz z przymkniętymi
powiekami i lekko rozchylonymi ustami. Otulony w kurtkę ze schowanymi rękami do
kieszeni wyglądał dość seksownie. Przegryzłam wargę zapalając światło. Usiadłam
naprzeciwko niego szczerząc się.
- Co ci tak wesoło? - Podniósł się do
siadu, mierząc mnie wzrokiem. - Żyrafa? Poważnie? - Zmarszczył czoło dalej się
gapiąc.
-Tak, są słodkie, tak, jak ja! - Wskazałam
na siebie jeszcze bardziej się szczerząc.
- Nie jesteś słodka - poważna mina
zupełnie do niego nie pasuje.
- Nauczyłaś się sprzątać? - rzucił
rozglądając się dokoła. Tym razem to ja zmarszczyłam brwi.
- Chcesz coś do picia?
- Nie, siadaj - zrobiłam co chciał i
zajęłam miejsce obok niego. Położył głowę na moich kolanach. - Dużo wygodniej.
- Uśmiechnął się, więc zrobiłam to samo. Muszę przyznać, że uwielbiam tego
idiotę, jak nikogo innego. Zamknął oczy, a głupi uśmieszek nie schodził mu z
twarzy.
- Co?
- Nic, po prostu źle zapięłaś piżamkę -
uśmiechnął się jeszcze szerzej, podnosząc się do siadu. Spojrzałam na zapięcie ubrania.
- Zboczeniec!- zrobiłam typowego
facepalma, cała się czerwieniąc. Roześmiał się, ale mi zupełnie nie było do
śmiechu. Zakrywałam twarz dłońmi i potrząsałam nią. Kolejny głośny śmiech
rozległ się po pomieszczeniu, a ja czułam się jeszcze bardziej żenująco.
- Przestań trząść tą głową. To wkurzające.
- Przestałam. - No już przestań, nie patrzę - lekko odsłoniłam twarz, by
upewnić się, czy to prawda. Siedział odwrócony w drugą stronę. Szybko zapięłam
piżamę.
- Już możesz się odwrócić - zrobił to i uśmiechnął
się, czochrając mnie po włosach. Znów położył głowę na moich kolanach.
- Dobranoc.
Długo po tym nie mogłam zasnąć. Pomijając
fakt, że Daiki strasznie chrapie, ale jestem już do tego przyzwyczajona. Gdy
chodziliśmy jeszcze do gimnazjum często zostawał u mnie na noc. Nie z własnej
woli tylko przez nieustanne prośby mojej mamy. Zawsze marudziła, że nie dam
sobie rady z moim bardzo panikarskim i wyolbrzymiając wszystko dziecinnym
zachowaniem. Po części miała rację. Jestem panikarą, boję się ciemności i
piszczę na widok poruszającej się zasłony w oknie. Skruszony Aomine często ze
mną zostawał. Z czasem przyzwyczaił się do tego tak bardzo, że wpadał co
weekend na noc. Fajnie poczuć się znów, jak za czasów gimnazjum.
♔♔♔
O kurcze prawie miesiąc nie było rozdziału O.o Przepraszam moja wena uciekła i nie chce wrócić. Nie dobra jest. Jestem ciekawa czy ktokolwiek czekał na rozdział. Meh zobaczymy ;) Miłego czytania.
Ja czekałam! :D I nareszcie dodałaś! Jaki zaciesz mam! XD
OdpowiedzUsuńTo, że Seijuro nie było w tym rozdziale wynagradza w pełni ta seksowność Aomine i reszty pokolenia cudów. :P
Imprezka bosssska. Mam nadzieję, że szósty rozdział już niedługo.
Pozdrawiam i życzę weny!
Nawet go nie zaczęłam ;-; wena nie chce wrócić, a musi mi towarzyszyć, bo inaczej będzie krótko, nudno i nie zabawnie.
UsuńNie byłam pierwsza
OdpowiedzUsuń.
.
.
p_q ja ryczę
Jak mogłaś mnie nie poinformować o nowej notce?! Ja tu sobie wchodzę po tekst na spam *tak, ciągle znajduję niezaspamowane przeze mnie blogi*, a tu rozdział piąty i już jeden komentarz :P
Też chcę na barana u Kazu-chan~~
Kigurumi Arashi jest słodki, żyrafka~~
Na koniec dodam, że czekam na więcej i aby wena cię nie opuszczała!!
Dobra Hime! nie było cię na gg dobrze ci przypominam, więc jak miałam ci powiedzieć, że jest rozdział co? Meh bądź więcej na gg! :D
UsuńŚwietny rozdział, myślałam, że Arashi już bardziej lubić nie moge ale jak powiedziała ze nie lubi Kagamiego :D uwielbiam ją jeszcze bardziej :D ale te monologi Kagamiego po pijaku normalnie rozwalają system hahahaha
OdpowiedzUsuńSzkoda tylko ze nie było Akashiego :( myślałam że jakoś wpadnie i sie zezłości z zazdrości o Arashi lub że ją chociaż widział a tu nie :( ale i tak genialny rozdział ^^
nie przejmuj sie tą dłuższą nieobecnością tylko już tak więcej nie rób XD pliiiiis :)
Hehe Arashi taka bardzo moja :D Dobra postaram się więcej nie nawalać, ale to wina braku weny, lenistwa i ciepła i wakacji :) Zrobiłam się jeszcze bardziej leniwa niż zwykle ;-; ale już co nieco zaczęłam tam pisać może się wyrobie przed rozpoczęciem roku
UsuńCałkiem niezła ta imprezka, nie ma co :P Jednak nie przebiła Aomine mimo wszystko :) Szkoda, że nie było Akashiego, ale Arashi również musi trochę od niego odpocząć, bo może zwariować O.O np. będzie miała alter-ego?? XD
OdpowiedzUsuńCzekam na następny i życzę weny <3
alter ego..hmmm zastanowię się. Już Akashi ma swoje alter ego, które będzie niezwykle mieszać jak się fabuła rozkręci co już jest blisko. Rozdział może dwa.
UsuńOla lubić takie akcje, szczególnie jeśli w centrum jest Akashi :P
UsuńLol chyba skopię twoją wene i odechce jej się znikania :/
OdpowiedzUsuńEj jestem głodna i nie wiem przez to co napisać, więc tak: zasuwaj w podskokach do worda, bo ja chcę kurna kolejne rozdziały.! To co przeczytałam jest supi dupi i normalnie nie wyczymie, jeżeli zaraz nie dostanę kolejnej dawki tego opowiadania! I kij w oko, że nie oglądałam tego animca i kurna nie wiem kto kim jest, ale nie ważne!
Do następnego supi rozdziału panienko! Nie karz na siebie czekać! Pozdro sześć set i hasło to W Alpach rosną banany. Pamiętaj kurde belek!
Hejo! Kiedy zamierzasz wstawić następny rozdział? Czy weny Ci dalej brak? :(
OdpowiedzUsuń- Raven
Napisze go w piątek/sobotę i jeśli moja Yuriko ogranie się z betowaniem w ten week to będzie w niedzielę wieczorem ;) Spokojnie wiem, że niektórzy czekają :) Nie zapomniałam o was :)
Usuń